Najpierw posłuszeństwo, potem nabożeństwo ? oto dewiza Kościoła katolickiego. Ale ks. Wojciech Lemański nie chciał się słuchać. Po pierwsze traktował Żydów jak ludzi równych chrześcijanom. Po drugie powiedział głośno, że w Jedwabnem wymordowali ich Polacy, choć przecież wiadomo, że sfajczyli się sami. Po trzecie stał obok Komorowskiego na pogrzebie Ireny Sendlerowej i odprawił tam mszę, a przecież ona trzymała z Żydami. Poza tym głośno mówi, że Jezus był Żydem? Pora na karę.
Zaczęło się dawno, gdy był na misji na Białorusi. A może wtedy, gdy miał kilka lat i usłyszał o śmierci Korczaka i jego żydowskich dzieci? Najbardziej naraził się kurii w Wielki Piątek 2001 r., kiedy to przygotował w parafii dekorację grobu Chrystusa nawiązującą do tragedii w Jedwabnem. Ciało Jezusa leżało w zgliszczach spalonej stodoły, a obok widniał napis: "Wybaczcie?. Zgrzytali zębami prawdziwi katole i jego przełożeni. A Lemański cieszył się poważaniem ludzi. W maju2002 r. ksiądz był założycielem Społecznego Komitetu Pamięci Żydów. Organizował marsze pamięci w rocznicę likwidacji getta, opiekował się cmentarzem żydowskim i urządzał spotkania polskich uczniów z młodzieżą żydowską. Jest członkiem Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Aktywnym członkiem.
W kwietniu 2006 r. kombatanci żydowscy dali mu medal za walkę z antysemityzmem i dążenie do odkłamywania mitów i narosłych stereotypów. Był wtedy proboszczem w Otwocku.
W czerwcu przeniesiono go do wiejskiej parafii w Jasienicy. Ale nic go to nie nauczyło. Kil ka lat temu zaproszono go na spotkanie do pewnej plebanii. Przy suto zastawionym stole prym wiódł biskup. Obok siedzieli księża i świeccy ważniacy: posłowie, biznesmeni, burmistrzowie. Biskup jadł smakołyki, popijał wódeczkę i rzucał dowcipy. Najwięcej było żartów o Żydach. Co chwila jakiś klecha śmiał się z chudych Żydów, co to przez krematoryjny ruszt uciekali, pokazywano, jak Żydówka siedzi na kominie i czeka na męża i dzieci. ? Gdy jednak jeden z biesiadników zaczął wychwalać hitlerowców za skuteczne rozwiązanie problemu żydowskiego ? tłumaczył potem ks. Wojciech swoim parafianom ? nie wytrzymałem. Wyszedł. W chwilę potem biskup odmówił modlitwę i zakończył biesiadę. Wszyscy rozchodzili się oburzeni. Bo popijawa dopiero się zaczynała, a tu jakiś popapraniec wszystko spieprzył. ? Wydelikacony taki ? obgadywali dziwnego kolegę biesiadnicy. Niedawno znowu zaproszono go do biskupiego stołu. Tym razem nie było kawioru, krewetek i krabów. Były pączki i kawa. Lemański bezczelnie wziął tylko wodę mineralną. A biskup zaczął się żalić. Bo proboszcz z Jasienicy odstaje od reszty księży. Napisali list do biskupa, że im się to nie podoba. Bo odmieniec rozbija wspólnotę kapłańską, nie zasiadając z księżmi do stołu, gdy ci z różnych okazji takie biesiady urządzają. Bo wita się przez podanie ręki najpierw ze świeckimi (parafianami), a dopiero potem z czcigodnym duchowieństwem. Bo przyjaźni się z księdzem, który leczy się z choroby alkoholowej. Ks. Lemański nie tylko nie przepraszał za to zachowanie, nie obiecywał poprawy, ale potwierdził zarzuty kolegów proboszczów. Tak, nie imprezuje z nimi. Tak, wita się najpierw z wiernymi. Tak, wspiera księdza alkoholika w drodze do trzeźwości. Popa ru dniach wpadł do jasienickiej parafii ksiądz kanclerz z kurii. Nie pytał ani o ochlaje na plebaniach, ani o pracę z wiernymi. Pytał o tron Słowa ? drewnianą półkę na księgi Pisma Świętego umieszczoną w kościele. Półka ta jest stylizowana na kształt zwojów Tory.
Zgrzytając zębami, wysłannik kurii spytał, skąd ta żydowska inspiracja. Coś bąkał, że to kościół, nie synagoga. Lemański odpowiedział, że widział to w pewnym niemieckim kościele. No, tego już było za wiele! Nie dość że Żydzi, to jeszcze Niemcy. Kanclerz nie dosłuchał już, że to była parafia Benedykta XVI. Lemański opowiedział też o samej Jasienicy, że tędy linią kolejową jechały transporty śmierci do Treblinki, że jechał Korczak i jego dzieci. Tu w jasienickie pola próbowali uciekać z wagonów, tu byli mordowani. Tu miejscowi ich dobijali lub wydawali na śmierć Niemcom. Kanclerz kazał Lemańskiemu, żeby wyjaśnił kolegom księżom, skąd jego żydowskie inspiracje. A on znowu nie spuścił pokornie głowy, tylko rzucił, że gdyby rozejrzeli się dookoła, zapoznali się z historią, to zrozumieliby, że w każdym polskim kościele trzeba by umieścić gwiazdę Dawida. Po tym spotkaniu ks. Wojciech Lemański został odwołany i nakazano mu przenieść się do maleńkiej parafii w Kicinach. Nikt nie spodziewał się oporu ze strony księdza. Tymczasem on odwołał się od dekretu biskupa o banicji. Cóż za buta! Został wezwany przez arcybiskupa. Tam okazało się, że na ks. Lemańskiego nie wpłynęły żadne rzeczowe skargi, że nikt nigdy nie stwierdził, że kradnie, chleje, głaszcze małolaty. Decyzja przeniesienia księdza jest oparta na wspomnianych wcześniej listach od innych księży. ? Żadnego z zarzucanym mi czynów się nie wstydzę ? podsumował ksiądz. WJa sienicy wrze. Bo ks. Lemański jest lubiany. ? Jest zwyczajny, prawdziwy, każdego traktuje z szacunkiem, niezależnie od tego, czy się leży krzyżem w kościele, czy się do niego nie zagląda ? mówią mieszkańcy. Wierni pojechali do dziekana do pobliskiego Tłuszcza zapytać, o co z tym przeniesieniem chodzi. W zamian zostali wyzwani od idiotów i ograniczonych debili. Dziekan biegał i krzyczał w ich kierunku: Komuniści! Bezczelni Żydzi!
Gdy wyszli z jego gabinetu, dogonił ich i wymachując pięściami, znów wyzywał od najgorszych. Obok nich podskakiwał wikary w kolorowej koszuli. ? Skończyły się czasy, gdy można było traktować wiernych jak motłoch ? mówi uczestniczka spotkania z dziekanem. ? Jeśli nas nie przeproszą, upublicznimy treść tego spotkania ? dodaje drugi. Ma dyktafon? Po tym zdarzeniu odezwał się dziekan. Nikogo nie przeprosił, za to z ambony tłuszczańskiego kościoła na niedzielnej mszy podczas kazania zmieszał Lemańskiego i jego popleczników (1564osoby) z błotem. Rzucał nazwiskami. Nawiązywał do życia intymnego niepokornych parafian. A Lemańskiemu powiedział: ? Spróbuj powiesić krzyż w meczecie.
Fragment ceremonii święceń kapłańskich: Każdy z wybranych na prezbiterów podchodzi do Biskupa, klęka przed nim i swoje złożone ręce wkłada w ręce Biskupa. Biskup pyta go: ? Czy mnie i moim następcom przyrzekasz cześć i posłuszeństwo? Wybrany: ? Przyrzekam. Lemański nie jest posłuszny. Tego kuria nie wybacza. Najpierw posłuszeństwo, potem nabożeństwo
PS Ponieważ zdajemy sobie sprawę, że nasz artykuł może być pocałunkiem śmierci dla ks. Lemańskiego, zapewniamy jego przełożonych, że nie chciałz nami rozmawiać.
Joanna Skibniewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz