środa, 27 marca 2013

Ziobro kłamie (NIE 8/2013, 15.II.2013)



Zbigniew Ziobro jako prokurator generalny łamał prawo, dyktując świadkowi, co ma mówić. 

Utajnione taśmy, które powinny postawić Ziobrę przed Trybunałem Stanu, istnieją. 
Ziobro blady, Kaczyński wmieszany. 

"NIE" ujawnia kulisy rządów PiS.

To był spektakl. Wszystkie stacje telewizyjne pokazywały nagranie z warszawskiego hotelu Marriott.
Widzieliśmy Ryszarda Krauzego i Janusza Kaczmarka. Raz w krawacie, raz bez. Uśmiechnięty Zbigniew Ziobro mówił do kamer o największej akcji prokuratury i CBA. Znakomitej akcji. Machał dyktafonem, na którym był rzekomo niezbity dowód na to, że Andrzej Lepper jest niegodny stanowiska wicepremiera i stania u boku Jarosława Kaczyńskiego. Prokuratura i CBA chciały udowodnić, że w resorcie rolnictwa kierowanym przez Leppera za łapówkę można wszystko załatwić. Nic z tego nie wyszło. Przeszkodził wyimaginowany przeciek. Zatrzymania, areszty, całonocne przesłuchania...
Cel został osiągnięty. Ziobrze i podległym mu instytucjom udało się rozwalić koalicję rządową i zniszczyć kilka znaczących osób. Przecieku nie znaleziono. A to wcale nie było trudne. Wystarczyło przesłuchać nagrania rozmów Netzla i Ziobry.

Co cieknie z Ziobry

Jaromir Netzel miał być pionkiem w grze. Szef PZU znał wszystkich znaczących polityków i biznesmenów. Idealny świadek. Pracował nad nim sam Ziobro. Netzel mógł pogrążyć Janusza Kaczmarka, bo takie było zapotrzebowanie.
Netzel zgłaszał wielokrotnie, że ówczesny minister sprawiedliwości Ziobro nakłaniał go w rozmowach telefonicznych do składania fałszywych zeznań przeciwko Kaczmarkowi. Twierdził też, że to Ziobro ujawnił mu tajemnice śledztwa.
Pierwszy raz, 16 lipca 2007 r., przyjechałem prosto z lotniska po prośbach ministra sprawiedliwości, który mówił, że to dla mojego dobra. Dlatego jestem - zapewniał prokuratora Pawła Wilkoszewskiego (protokół z przesłuchania). Wtedy po raz pierwszy wspomniał o swoich rozmowach z Ziobrą.
Drugi raz opowiedział prokuratorowi Mariuszowi Kierepce 8 sierpnia 2007 r.: Dzwonił do mnie 13 lipca dwa razy. w godzinach wieczornych. Raz, jak byłem na fotelu dentystycznym, a drugi raz, jak byłem już 5 minut do CBA. Opowiedział o tej rozmowie. O tym, że minister uprzedzał go, że ktoś chce go wkręcić w aferę. Żeby uważał. I żeby natychmiast pojechał do CBA i powiedział, co trzeba o Kaczmarku (świadkiem rozmowy był pracownik gabinetu stomatologicznego). Prokuratorowi Kierepce Netzel powiedział też o pozostałych rozmowach. Zeznał to do protokołu.
Netzel zyskał tyle, że postawiono mu zarzuty utrudniania śledztwa i składania fałszywych zeznań.
Nagrań z tych rozmów nie odsłuchano. Ponoć nigdy takich nie było.
Tymczasem były. W aktach sprawy VDs 324/07(postępowanie prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie) i VI Ds. 42/07(postępowanie prowadzone w Rzeszowie w sprawie przekroczenia uprawnień przez CBA i prokuraturę). I nadal są. Obecnie w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów. Nie wszystkie, zaledwie 3. Są jednak wystarczająco jasne, by zrozumieć, że Ziobro i Kaczyński dokonali zamachu stanu.

Albo Ziobro, albo Netzel

Afera gruntowa okazała się bańką mydlaną. Śledztwa zostały umorzone, odszkodowania za bezzasadne zatrzymania wypłacone, a po latach sprawą zajęła się sejmowa komisja śledcza ds. nielegalnych nacisków. Przesłuchania przed komisją znowu przypomniały o rozmowach Ziobry z Netzlem.
W dniach 13, 16, 17 i 30 lipca 2007 r. odbyły się rozmowy telefoniczne (połączenia z telefonów komórkowych) pomiędzy ówczesnym ministrem sprawiedliwości prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobro a mną. Połączenia były inicjowane przez ministra Zbigniewa Ziobro z zastrzeżeniem, że w jednym przypadku ja mogłem oddzwonić po nieudanej próbie połączenia ze strony pana Zbigniewa Ziobry, a dodatkowo jedna lub dwie rozmowy odbyły się z telefonów stacjonarnych. Fakt ten jest niewątpliwy i wynika bezspornie z zestawień rozmów prowadzonych z użytkowanych przeze mnie numerów telefonów komórkowych (billingów) pozyskanych przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie w toku śledztwa V Ds. 324/07. Stenogramy rozmów pomiędzy mną a ówczesnym ministrem sprawiedliwości prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobro wobec postawienia mi zarzutów składania fałszywych zeznań powinny znaleźć się w aktach śledztwa prowadzonego z moim udziałem. W aktach sprawy Prokuratury Okręgowej w Warszawie VI Ds. 307/09 stenogramów powyższych rozmów nie ma, pomimo iż są stenogramy rozmów w najmniejszym stopniu nie związanych z moją osobą - takie pismo wpłynęło do sejmowej komisji śledczej ds. nielegalnych nacisków.
Ziobro wyśmiał Netzla, gdy ten wspomniał o jego kontaktach telefonicznych. Powiedział, że nigdy z nim nie rozmawiał, a już na pewno nie na temat prowadzonego wówczas postępowania. Netzel złożył doniesienie o składaniu przez Ziobrę fałszywych zeznań przed komisją śledczą.

Sprawę przekazano do Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce. Tam prokurator odmówił wszczęcia śledztwa, gdyż według niego Ziobro nie kłamał.
Czyli musiał kłamać Netzel przed komisją, gdy mówił, że Ziobro do niego dzwonił. Sprawę o składanie fałszywych zeznań, tym razem przez Netzla, złożył Janusz Kaczmarek. Postępowanie znowu prowadziła ostrołęcka prokuratura. Prokurator ponownie odmówił wszczęcia, bo. Netzel nie kłamał przed komisją śledczą.
Gdy komisja sejmowa zwróciła się do Prokuratury Okręgowej w Warszawie o przekazanie tych nagrań, najpierw odpowiedziała prokurator Katarzyna Bosiakowska, że wszystkie stenogramy rozmów zostały przekazane komisji śledczej. Co nie było prawdą. Komisja poprosiła o nagrania po raz drugi. Kolejny prokurator warszawskiej okręgówki Małgorzata Adamajtys odpowiedziała: ...uprzejmie informuję, że po do dokonaniu przeglądu akt sygn. V Ds. 324/07oraz Y Ds. 400/07nie ujawniono we wskazanych sprawach jakichkolwiek zarejestrowanych rozmów telefonicznych pomiędzy Jaromirem Netzlem a Zbigniewem Ziobro. Co było wierutnym kłamstwem.

Ziobro uszom nie wierzy

Ziobro triumfował. Netzel okazał się naiwny. Aż do dnia, gdy prokurator Bogusław Olewiński prowadzący postępowanie w Rzeszowie wygadał się, że zna treść tych rozmów.
- Ale Ziobro wcale nie nakłaniał do składania fałszywych zeznań - niechcący powiedział w prywatnej rozmowie. Już poza kancelarią tajną, gdzie te nagrania były ukryte.
Nie było wyjścia. Trzeba było przyznać, że nagrania rozmów Netzla z Ziobrą istnieją.
- Są 3. Całe szczęście reszty nie ma - rzucił Olewiński.
W styczniu Olewiński zaprosił Netzla do odsłuchania nagrań. Wraz z nim przyjechał Kaczmarek. Zaproszono też Ziobrę. Przerażonego.
Odsłuchano rozmowy. Kaczmarek złapał się za głowę. Na nagraniach słychać, jak
Ziobro mówi Netzlowi, gdzie i komu zabezpieczono billingi, gdzie zdjęto monitoring, jak wyglądało jego przesłuchanie i jak ma wyglądać przesłuchanie Netzla. Mówił, żeby prezes PZU uważał, bo ktoś chce go wrobić w aferę.

- Opowiadał, jak bardzo ceni sobie pana prezesa. Mówił, że prezes Netzel zawsze był dla niego wzorem do naśladowania, że tak wiele zrobił dla kraju i Polska mu dużo zawdzięcza - wspomina były minister Kaczmarek.
Ziobro sugerował też, że dla Netzla byłoby najlepiej, gdyby obciążył Kaczmarka. Mógłby powiedzieć, że Kaczmarek nakłaniał go do popełnienia przestępstwa.
Wiele razy powiedział, że premierowi Kaczyńskiemu bardzo zależy na tym postępowaniu i bardzo by chciał, by takie zeznania się tam znalazły. Bo ta koalicja...
w pierwszej rozmowie kazał mu jak najszybciej przyjechać do CBA, gdzie się spotkają i on mu powie, jak będzie wyglądało przesłuchanie. (Netzel przyjechał wówczas do CBA, gdzie był przesłuchiwany przez prokuratorów Wilkoszewskiego i Kierepkę przez całą noc).
Druga rozmowa dotyczyła... ekspresu do kawy.
- Ziobro mówił, że ma nowy ekspres i chciałby zaprosić prezesa na kawkę, bo wszyscy tak ją chwalą.
Gdy Netzel się wkurzył i zapytał, o co, do cholery, chodzi, usłyszał, że Ziobro chce dla niego jak najlepiej, bo ktoś chce go wkręcić w aferę. A Netzel przecież mógłby spowodować, że postępowanie ruszy z kopyta. Bo premierowi tak bardzo na tym zależy...
We wszystkich odsłuchanych nagraniach Ziobro opowiada o szczegółach postępowania oraz mówi, co Netzel powinien mówić. Dla swojego dobra.

Ziobro jak ściana

Takich rozmów odbyło się 6 lub 7. Była jeszcze rozmowa z 30 lipca 2007 r., w której Ziobro mówił Netzlowi, że służby spieprzyły sprawę i że do niczego się nie nadają.
Wszystkie rozmowy dwóch panów zostały nagrane, bo Netzel był podsłuchiwany przez ABW. Zgromadzone billingi mówią jasno, że to Ziobro dzwonił do Netzla, choć Ziobro stanowczo temu zaprzecza. Połączenia takie potwierdzają też świadkowie rozmów.
Podczas odsłuchiwania nagrań w rzeszowskiej prokuraturze Ziobro nie był w najlepszej formie.
- Był blady jak ściana.
Ale wyraźnie bał się odsłuchania innej rozmowy...
Netzel został zaproszony przez Ziobrę do ministerstwa. Tamta rozmowa trwała ok. 2,5 godz. Netzel nagrywał ją. Jest bardzo ciekawa. Najciekawszy wątek dotyczy Lecha Kaczyńskiego.
- Jakie układy są między Lechem Kaczyńskim a Ryszardem Krauzem? Co ich wiąże? - pytał Ziobro.
Prokurator Bogusław Olewiński umorzył postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez CBA i prokuratorów, w tym przez Ziobrę. Nie dopatrzył się znamion przestępstwa. Nie pomogło mu to w niczym, bo i tak odnalazły się jego papiery w IPN jako TW "Marian".
Netzel i Kaczmarek złożyli do sądu zażalenie na to umorzenie. Rozpatrywać je będzie Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów. Teraz tam są akta o wcześniejszej sygnaturze VI Ds. 42/07. I nagrania rozmów Netzla z Ziobrą. Po to, by nie ujrzały światła dziennego, akta sprawy zostały utajnione.
Sprawę rozpatruje sędzia Jakub Iwaniec. Ten, który w 2009 r. przed meczem Polska - Irlandia został zatrzymany, bo był agresywny. Zataczał się i wykrzykiwał wulgaryzmy pod adresem ochroniarzy. Zapomniałem, że jestem sędzią - powiedział wtedy. Ciekawe, czy będzie o tym pamiętał przy rozpatrywaniu zażalenia?

Joanna Skibniewska
askibniewska@redakcja.nie.com.pl

Afera gruntowa
Zaczęło się od rozpowiadanych przez dwóch biznesmenów informacji o tym, jakoby mogli oni "odrolnić" każdą działkę w Polsce. Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło wobec nich prowokację. Podstawieni przez CBA agenci, podając się za szwajcarskich przedsiębiorców, zaproponowali im łapówkę w zamian za pomoc w "odrolnieniu"działki w Muntowie.
Podczas akcji CBA miało wejść w posiadanie informacji o tym, że część łapówki ma trafić do Andrzeja Leppera, Janusza Maksymiuka i jeszcze jednej osoby. Do wręczenia łapówki nie doszło. Według Ziobry, ze względu na demaskujący akcję przeciek. Podejrzenia objęły głównie ówczesnego szefa MSW Janusza Kaczmarka, który - według prokuratury - miał w przededniu finału akcji CBA spotykać się z Ryszardem Krauzem w warszawskim hotelu Marriott tuż przed jego spotkaniem z posłem Samoobrony RP Lechem Woszczerowiczem. Ten zaś miał przekazać informację o prowokacji Lepperowi. Dalej miała ona zostać przekazana Piotrowi Rybie przez Maksymiuka.
Dowodem na to miały być nagrania z kamer w hotelu oraz zapis z podsłuchów telefonicznych rozmów Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego, ówczesnego szefa policji, i prezesa PZU Jaromira Netzla. Lepper zaprzeczył, jakoby miał zostać uprzedzony za pośrednictwem Woszczerowicza. Stwierdził za to, że o akcji CBA dowiedział się od Ziobry podczas ich rozmowy telefonicznej w czerwcu 2007 r. Ziobro się oburzył. Jakieś rozmowy na temat akcji? To potwarz! Tymczasem Ziobro - jak widać - był dość rozmowny w tym czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz