środa, 27 marca 2013

SEREMET pieści ZIOBRĘ (NIE 9/2013, 22.II.2013)

O wyjątkowych praktykach prokuratora generalnego.
Prokurator generalny Andrzej Seremet ma usta wypchane frazesami o sprawiedliwości i równym traktowaniu obywateli. Tymczasem są u niego lepsi i gorsi. Gorsi to zwykli szarzy ludzie. Skrzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości. Lepsi to były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Prokurator Seremet włączył się do walki Zbigniewa Ziobry o ukaranie lekarzy, którzy rzekomo doprowadzili do śmierci jego ojca. Kasacja nadzwyczajna, którą skierował do Sądu Najwyższego, narusza jego własne wytyczne przekazane prokuratorom w listopadzie 2012 r.

Sprawa, która od siedmiu lat krąży po polskich prokuraturach i sądach, dzięki jego wstawiennictwu do Sądu Najwyższego, znowu będzie wałkowana przez śledczych. Dwukrotnie umarzana przez prokuratorów, 2 razy odrzucona przez sądy, jest dla znawców prawa oczywista. Nie było przestępstwa. Jerzy Ziobro i tak by umarł. Lekarze nie przyczynili się do jego śmierci.

Tatuś
Jerzy Ziobro trafił do krakowskiego szpitala na oddział kardiologiczny latem2006 r. Wkrótce zmarł. Miał 70 lat i od dawna był chory na serce. Miesiąc później brat Zbigniewa Ziobry złożył doniesienie o przestępstwie, wskazując na niewłaściwy sposób leczenia ojca.
Lekarzom ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zarzucono, że pomimo ciążącego na nich szczególnego obowiązku opieki nad pacjentem narażony on został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego pacjent 2 lipca 2006 r. zmarł.
W krakowskiej prokuraturze zaczął się cyrk. Nie można było znaleźć biegłych, którzy by wydali opinie na temat przeprowadzonego leczenia. Lekarze mówili jasno, że boją się Ziobrów, bali się napisać coś nie po ich myśli. A żeby być uczciwymi, musieliby napisać co innego, niż życzyłby sobie ówczesny minister sprawiedliwości.
Gdy znaleźli się biegli, został odwołany szef prokuratury prowadzącej postępowanie Piotr Kosmaty.
- Zbigniew Ziobro nie był zadowolony z kierunku, w jakim zmierza prowadzone wówczas postępowanie - mówią nam w krakowskiej prokuraturze. Niby oficjalnie, ale proszą o niepodawanie nazwisk (!). Wciąż boją się Ziobry.
W marcu 2007 r. śledztwo przeniesiono z Krakowa do Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim. W czasie jego trwania media donosiły o naciskach na prokuratorów prowadzących sprawę. Zaprzeczali temu: ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz kierownictwa prokuratur. Tymczasem gdy sprawa trafiła do Ostrowca, prokurator prowadzący postępowanie, szef tamtejszej rejonówki, Waldemar Pionka, musiał podać się do dymisji. Jego przełożona Małgorzata Perz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach bardzo często wcinała się do sprawy, korygowała decyzje, nakazywała konkretne zachowania prokuratorowi. Szczególnie zaraz po rozmowach telefonicznych ze Zbigniewem Ziobrą. Pionka musiał odejść, żeby nie wylecieć dyscyplinarnie za uczciwe prowadzenie sprawy.
W kwietniu 2008 r. prokuratura w Ostrowcu po raz pierwszy umorzyła postępowanie w tej sprawie, uznając, że lekarze i pielęgniarki nie narazili pacjenta - nawet nieumyślnie - na utratę zdrowia i życia, a śmierci nie można było zapobiec. Po zażaleniu rodziny, która dostarczyła m.in.uzyskane przez siebie opinie ekspertów zagranicznych, we wrześniu 2008 r. krakowski sąd uchylił decyzję o umorzeniu śledztwa i nakazał prowadzić je dalej. Uznał, że opinia uzyskana przez prokuraturę nie daje podstaw do merytorycznej oceny prawidłowości leczenia Jerzego Ziobry, jest niekonsekwentna i nie zawiera odpowiedzi na kluczowe pytania śledztwa.
Prokuratura po raz kolejny umorzyła postępowanie. Pomimo licznych nacisków.
Wtedy bracia Ziobro wystąpili z oskarżeniem subsydiarnym, czyli oprócz prokuratora będą prywatnie oskarżać lekarzy. Oskarżyciel subsydiarny to właściwie oskarżyciel prywatny, który po wyczerpaniu całej drogi prokuratorskiej i sądowej musi osobiście udowodnić winę oskarżonego.

Wytyczne
30 listopada 2012 r. prokurator generalny podpisał wytyczne w sprawie działań prokuratorów w sprawach, w których pokrzywdzony uzyskał uprawnienie do wniesienia subsydiarnego (samoistnego)aktu oskarżenia.
Zgodnie z art. 55 Kodeksu postępowania karnego, w razie powtórnego wydania przez prokuratora postanowienia o odmowie wszczęcia lub o umorzeniu postępowania pokrzywdzony może wnieść subsydiarny akt oskarżenia. Sam wówczas bierze na siebie ciężar udowodnienia winy sprawcy. Jeśli sprawa trafi na wokandę, nie powinien jednak liczyć, że uczestniczący w sprawie prokurator udzieli mu wsparcia. Może się wręcz okazać, że - dla własnego dobra - zacznie on podnosić dowody niewinności podsądnego. Takie są wytyczne Andrzeja Seremeta (PGVIIG021/23/12). Prokuratorzy mają bronić swoich wcześniejszych decyzji o umorzeniu postępowania i nie pomagać oskarżycielowi subsydiarnemu.
Tymczasem on sam napisał kasację wyroku z oskarżenia subsydiarnego!
- Pierwszy raz słyszę o takiej sytuacji - mówi mec. Kazimierz Pawelec, doktor prawa. - Prokurator generalny zwykle nie wnosi kasacji przy tego typu oskarżeniu.
Zapytaliśmy więc prokuratora generalnego, czy u niego to już taka norma?
Informuję, że Prokuratura Generalna nie prowadzi statystyk dot. rodzaju spraw (akt oskarżenia "zwykły"czy subsydiarny), w których wnosi kasacje. Niemniej jednak, jak wynika z informacji z Departamentu Postępowania Sądowego PG, w ostatnim czasie Prokurator Generalny w sprawach z subsydiarnego aktu oskarżenia wniósł kilka kasacji, w tym ostatnią w dniu 8 lutego br. Odnośnie zaś interesującej Panią kasacji, chcę podkreślić, że Prokurator Generalny złożył tę kasację z uwagi na "obrazę przepisów prawa procesowego", czyli mówiąc inaczej z powodów formalno-prawnych - napisał nam rzecznik PG Mariusz Martyniuk.
Niestety, rzecznik mija się z prawdą. Nie ma kilku kasacji z oskarżenia subsydiarnego. Są te skierowane w sprawie Ziobry. Rzecznik nie powiedział nam też prawdy na temat powodów skierowania kasacji. Nie chodziło jedynie o błędy proceduralne. Znamy treść tej kasacji. Na 30 stronach zastępca prokuratora generalnego Marek Jamrogowicz udowadnia, że krakowskie sądy bezkrytycznie przyjęły opinię śląskich biegłych. "Tymczasem jest ona wewnętrznie sprzeczna i niepełna" - twierdzi Jamrogowicz. Nawet na jej podstawie trudno uznać "jakoby proces diagnozowania, leczenia i przeprowadzania zabiegów był właściwy i zgodny ze sztuką medyczną" - konkluduje zastępca prokuratora generalnego. Uważa, że sąd powinien odnieść się do opinii zamówionych przez rodzinę Ziobrów w kilku klinikach kardiologicznych na świecie, które kwestionują sposób postępowania krakowskich lekarzy. Zdaniem zagranicznych specjalistów na każdym etapie leczenia Jerzego Ziobry były błędy - począwszy od wyboru metody działania (zamiast stentowania powinien mieć zabieg kardiochirurgiczny), poprzez dobór leków i sposób wykonania zabiegów koronoplastyki, a kończąc na nierozpoznaniu w porę zawału serca.
Mówiąc w skrócie, prokurator generalny popiera dokładnie te zarzuty, które od siedmiu lat podnosi bezskutecznie rodzina Ziobrów.

Praktyka
Prokurator generalny Andrzej Seremet wcale nie ma tak dobrego serduszka. Niewielu może liczyć na jego poparcie w sprawie wniesienia przez niego kasacji nadzwyczajnej. Najlepszym przykładem jest obecnie sprawa Jana Ptaszyńskiego, o którego dramacie pisali już chyba wszyscy. Chłop został skazany na dożywocie bez żadnych dowodów, a nawet poszlak! Poza rodziną, posłowie i senatorowie błagali Seremeta o kasację wyroku. Nawet nie raczył zajrzeć do listów, które do niego przychodzą. Zawsze odpowiedź wysyłał jego zastępca. Negatywną.
Seremet wcale nie widzi krzywdy, jaką wyrządzili niewinnym ludziom prokuratorzy i sędziowie. Sprawa Doroty Mrugały, która zmarła w areszcie śledczym. Była niewinnie przetrzymywana przez wiele miesięcy, poniżana i upokarzana. Uniewinniona po śmierci. Seremet nie dostrzegł w postępowaniu prokuratora niczego nagannego.
Podobnie żadnych konsekwencji nie poniósł prokurator Roman Pietrzak z Katowic, który wysłał niewinnego człowieka Krzysztofa Stańkę, właściciela ośrodka turystycznego w Turawie, na 27 miesięcy do aresztu pod nieprawdziwym zarzutem produkcji narkotyków. Sądy dwukrotnie uniewinniły Stańkę od zarzutów. W obu przypadkach sędziowie ostro krytykowali prokuraturę, wskazując na bezpodstawne działania i brak etyki. Seremet tak nie uważa.
Takie przypadki można by mnożyć. Dlaczego więc Seremet tak idzie na rękę Ziobrze? Może z tego samego powodu, co wtedy gdy jako sędzia przyklepywał w Krakowie areszty wydobywcze na zlecenie Ziobry?

Joanna Skibniewska


1 komentarz:

  1. Witam
    Szanowna Pani jestem jedną z wielu osób skrzywdzoną przez mafijny system prokuratorsko-sądowniczy mimo posiadanych twardych dowodów nie mogę wyrwać się z zamkniętego koła bezczelności i kumoterstwa.W 2006 roku stworzono mnie życiorys który do dzisiaj jest podtrzymywany a podwójna dokumentacja w mojej sprawie wytwór takich dokumentów nie pozwala mnie się odwoływać wyżej do Strasburga bo nie mogę przeskoczyć wszystkich szczebli odwoławczych bo sprawa zamyka się na szczeblu prokuratuty okręgowej i jest umarzana z braku istotnych dowodów.Dowodami w sprawie jest plik dokumentów wyprodukowanych w prokuraturze rejonowej natomiast istotnym dowodem w sprawie jest mój wyrok rozwodowy wydany przez Sąd i poświadczony przez prezesa tegoż sądu posiadam 2 oryginały o różnych datach i sygnaturach dotyczących jednej sprawy rozwodowej zaznaczam jednej sprawy która dotyczy jednego małżeństwa i jednego obywatela. Zwracałem się do kilku prawników niezmiennie wysłuchiwałem że mam zwrócić się o kasację jednego z tych wyroków ja oczywiście nie uznaję żadnego z nich ponieważ obydwa zostały wydrukowane na potrzeby prokuratury której w tamtym okresie był Ziobro ministrem i krył swojego kumpla , gdzie mógłbym się zwrócić w sprawie

    OdpowiedzUsuń