niedziela, 3 marca 2013

Piękna nasza MAFIA cała (NIE 36/2011)


Przez 3 lata krakowska prokuratura niszczyła firmę i więziła ludzi. 
 
Miał być wielki przekręt. Międzynarodowy, na kilkadziesiąt milionów euro. Trzej ludzie stracili zdrowie w aresztach. Jednego trzymano w 42-osobowejceli z recydywistami. Innego umieszczono na najcięższym oddziale więziennym. Jeszcze innego zgnojono tak, że próbował odebrać sobie życie. Zaszczuto im żony i dzieci. Prokurator powołał około 20 biegłych, przesłuchał przeszło 1000 osób, w tym 9-letniedziecko jednego z zatrzymanych.
Osobiście biegał do Urzędu Kontroli Skarbowej i Krajowego Rejestru Sądowego, żeby biznesmeni nie mogli prowadzić działalności. Sam pisał do Agencji Rynku Rolnego, aby nie przyznawała dopłat. Rzecznik prokuratury na łamach prasy określał podejrzanych jako groźnych międzynarodowych przestępców, członków mafii. Mówił o 50 mln euro wywiezionych za granicę kraju. 15 osób podejrzanych jest o popełnienie 25 przestępstw, w tym 13 skarbowych. Zgromadzono 800 tomów akt, 160 tysięcy stron papieru. Rzekomych dowodów, mocnych i porażających - jak mówiła krakowska prokuratura - na to, że wyprowadzano setki milionów za granicę, że pieniądze trafiały zamiast do firmy na prywatne konta zarządu. Po 3 latach powstał akt oskarżenia. Zamiast 50 mln euro pozostało wyłudzenie przez prezesa rocznego wynagrodzenia w wysokości? 12 tys. zł brutto. I wyłudzenie dopłaty z Agencji Rynku Rolnego. Zresztą dopłaty, która się należała jak psu micha.

Rozpoznanie
To miał być ogromny biznes. Z rozmachem. Kraków Business Park (KBP) w Zabierzowie pod Krakowem. Nowoczesne, warte setki milionów złotych przeszklone biurowce z oddziałami największych w świecie koncernów, parkingi, restauracje, własny dworzec kolejowy, mieszkania dla pracowników. Adam Świech wziął 78 mln euro kredytu. Dobrał jeszcze dwóch udziałowców, którzy dorzucili 1/3kasy, resztę dołożył sam. Wspólnicy ? udziałowcy mniejszościowi ? chcieli, żeby sprzedał biznes i wypłacił im ich udziały. Napisali do niego jasno (mamy to pismo), że jeśli nie zgodzi się na sprzedaż, pożałuje. Nie zgodził się. I natychmiast zajął się nim krakowski prokurator Piotr Krupiński z ówczesnej Prokuratury Krajowej. Prokuratura oskarżyła Świecha o to, że jako prezes KBP poświadczył nieprawdę. W marcu 2008 r. odbyło się Walne Zgromadzenie Wspólników. Z protokołów wynika, że wszyscy udziałowcy jednogłośnie przyjęli sprawozdanie zarządu KBP za rok 2007. Tymczasem udziałowcy, którzy mieli zasiadać w tym zgromadzeniu, pobiegli do prokuratora z informacją, że przebywali wtedy w zupełnie innych miejscach; Andrew Kozłowski - pod Warszawą, Jan Domanus - w USA. Zgromadzenie nie mogło zatem jednogłośnie podjąć żadnych uchwał. Świech poświadczył więc nieprawdę w protokołach. Dla prokuratora Krupińskiego był to wystarczający powód, by Świecha aresztować. Tym bardziej że "poszkodowani? udziałowcy opowiadali o tym, jak Świech ich okrada, oszukuje, przelewa ich pieniądze na swoje szwajcarskie konta. Wraz ze Świechem do aresztu trafili dwaj kolejni prezesi KBP, którzy dla Krupińskiego byli żołnierzami Świecha. Na pięciominutowym posiedzeniu sądu w sprawie zastosowania aresztu, które odbyło się o drugiej w nocy, prokurator powiedział, że to niezwykle groźna banda wyłudzająca kasę, oszukująca kraj i podatników. Sędzia Szymon Majcher, który był wtedy tylko asesorem i nie miał prawa rozstrzygać takich kwestii, przeczytał 5-stronicoweuzasadnienie, dlaczego herszt i jego żołnierze muszą trafić za kraty. I oczywiście ich przymknął. Przez 2 lata systematycznie przedłużano areszt, bo Krupiński wciąż jeszcze miał kogoś do przesłuchania. A że jako członkowie zorganizowanej grupy przestępczej nie mogą się ze sobą kontaktować, to muszą siedzieć. Zwłaszcza że udział w takiej grupie tworzy więź między jej uczestnika mi, jak uzasadniał asesor Majcher. Lokalne gazety rozpisywały się o 50 mln euro wyprowadzonych za granicę. Świech stał się lokalnym odpowiednikiem Ala Capone.

Zaangażowanie
Niektóre wątki przestały się kleić. Nigdzie nie było wystarczających dowodów na przekręty. Nie znaleziono żadnego świadka (poza wspólnikami Świecha), który potwierdziłby tezy prokuratury. Zatem Krupiński każdemu, kto nie chciał z nim współpracować, stawiał zarzuty. Pierwszą ofiarą stał się obecny starosta krakowski, a dawniej wójt Zabierzowa Józef  Krzyworzeka. Nie chciał powiedzieć, że za czasów jego wójtowania Świech chciał go przekupić. Nie potwierdził też, że Świech oszukiwał na zakupie gruntów czy w ogóle na czymkolwiek. Krzyworzeka wysłuchał więc absurdalnych zarzutów korupcyjnych. Dawno się już z tego wytłumaczył, ale lokalne media zrobiły z niego łapówkarza, stracił stanowisko, wyrzucono go z Platformy Obywatelskiej, zaszczuto mu rodzinę. (Krupiński nadal ściga Krzyworzekę, ale to temat na osobny artykuł). Krupiński przesłuchał wszystkich pracowników KBP, nawet sprzątaczki. Wielokrotnie wzywał pracowników przed swoje oblicze i przesłuchiwał ich godzinami. Byleby tylko powiedzieli cokolwiek na swojego pracodawcę. Przesłuchał też wszystkich znajomych Świecha, żonę Alicję, jej znajomych, szkolnych kumpli i nauczycieli ich dzieci. Same dzieci były przesłuchiwane wielokrotnie. Funkcjonariusze CBŚ wyciągali ich teatralnie z lekcji, prokurator zabrał im komputery, a gdy córka Świecha nagrała telefonem komórkowym Krupińskiego podczas czynności procesowych, zabrał jej komórkę jako dowód w sprawie. I choć sąd kazał mu oddać ją w stanie nienaruszonym, wciąż nie można odzyskać danych. Nieoficjalnie przypuszcza się, że Krupiński kazał skasować kompromitujące go nagranie.

Utrudnianie
Rolnik, który dla Świecha uprawiał kukurydzę na jego ziemi, został oskarżony przez Krupińskiego o poświadczenie nieprawdy. Bo nie współpracował i nie chciał powiedzieć, że jego pracodawca wyłudza kasę z Agencji Rynku Rolnego. Prokurator uruchomił więc szare komórki, jak udupić rolnika. Gdy podczas kolejnego przesłuchania, które znowu nic nie dało, rolnikowi zaczął dzwonić telefon, a on parę razy go nie odebrał, prokurator spytał: Kto dzwoni? Rolnik zgodnie z prawdą podał imię i nazwisko telefonującego. Wtedy Krupiński wziął jego telefon, zajrzał w połączenia i powiedział, że to nieprawda, bo tu jest napisane co innego. Nic nie pomogło tłumaczenie, że to ksywa dzwoniącego. Wyjaśnienie, że rolnik tak ma go wpisanego w pamięci telefonu, zdało się na nic. Zadowolony prokurator postawił mu zarzut poświadczenia nieprawdy w celu utrudnienia śledztwa. Rolnik nadal nie powie złego słowa o Świechu, ale ziemi już mu nie uprawia. Ma dosyć prokuratorskiego nękania. Ziemia leży odłogiem. Rosną chwasty.

Prześladowanie
Ryszard Świech to ojciec Adama. Starszy schorowany pan. I nic nie można mu zarzucić. A prokurator próbował. Gdyby udało się przymknąć tatusia, Adam na pewno by pękł i przyznałby się nawet do kradzieży Księżyca. Gdy o 6.00 przyjechali po ojca, akcja zakończyła się wezwaniem pogotowia i oddziałem reanimacyjnym w szpitalu. Chore od lat serce odmówiło posłuszeństwa. Prokurator kazał posadzić policjantów przy łóżku chorego, jak to się robi z najgorszymi gangsterami. Gdy lekarz prowadzący Ryszarda Świecha zaczął interweniować, prokurator oskarżył go o próbę utrudniania śledztwa i kazał złożyć w prokuraturze kartę leczenia starszego człowieka, opatrzoną klauzulą "tajne". Papiery te miały być dowodem mataczenia zarówno chorego, jak i lekarza. Dom Ryszarda Świecha przeszukiwało około 30 policjantów. Przerzucili wszystko do góry nogami. Szukali czegokolwiek. Gdy prokurator zobaczył obrazy, postawił mu zarzut handlu nimi, i to w zorganizowanej grupie przestępczej. Tymczasem Ryszard Świech to kolekcjoner sztuki, który kupował obrazy, na co ma rachunki. Nie wyszło z obrazami, to zaczęto szukać? pirackiego oprogramowania w komputerze.

Mataczenie
Tymczasem śledztwo zaczęło się rozpadać. Urząd Kontroli Skarbowej nie potwierdził zarzutów prokuratury. Nie znaleziono wskazanych przez prokuraturę uszczupleń podatkowych. Podobnie wypowiedziała się Izba Skarbowa. W parę dni potem CBA weszło do obu tych instytucji i na polecenie prokuratora zatrzymano dokumenty w tej sprawie. Władze obu jednostek zostały poinformowane o toczącym się postępowaniu i o tym, że trzeba będzie sprawdzić, dlaczego wydano taką opinię. Zasugerowano, że w grę może wchodzić korupcja. Gdy bank, który dał kredyt na budowę KBP, stwierdził, że wszystkie międzynarodowe transfery pieniężne firmy były kontrolowane i nie ma tam żadnych machlojek, natychmiast na wniosek prokuratora zaczęła się kontrola banku. Też przebąkiwano o korupcji. Dowody w sprawie zaczęły się robić cienkie. Po ponad 2 latach nie było już podstaw do przedłużania aresztu. Prokurator Krupiński nie rezygnował jednak z gry. Do jego przełożonego, wówczas prokuratora Marka Wełny, wpływała skarga za skargą na postępowanie Krupińskiego. Efekt był albo żaden, albo na papierze Wełny podpisywał się Krupiński. I pisał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zaczęły też wychodzić na jaw dziwne interesy jednego z udziałowców, Domanusa, rzekomo pokrzywdzonego przez Świecha. Obecnie toczą się przeciwko niemu 2 procesy o wyłudzenie. W grę wchodzą miliony. Jest prawomocnie skazany za pomówienie. Do dziś nie zapłacił nałożonej na niego grzywny. WUSA ma wyroki za niespłacone czeki. Nie chodzi o kilka dolarów? Ku zdziwieniu wszystkich KBP nadal działa. I daje pracę prawie 4 tysiącom ludzi. Piotr Krupiński wciąż przesłuchuje każdego nowego kontrahenta biznesparku. Ale większość ma to gdzieś i robi interesy ze spółką. Co jakiś czas do KBP wpadają funkcjonariusze CBŚ i zabezpieczają dokumenty. Co parę dni ktoś jest po raz kolejny przesłuchiwany. Adam Świech wciąż nie może pełnić funkcji prezesa, ma zajęty majątek. Na poczet przyszłych kar. Jakich?

Uwieńczenie
Po 3 latach tak dziarsko prowadzonego postępowania do sądu wpłynęły 2 oskarżenia. Pierwsze o wyłudzenie z KBP 12 tys. zł. Chodzi o to, że Świech jako prezes zarządu brał co miesiąc 1000 zł pensji. Według prokuratora Krupińskiego to było wyłudzenie i działanie na szkodę firmy. Drugie oskarżenie ? o dopłatę z Agencji Rynku Rolnego. Dlatego, że nie uprawiał roli osobiście, tylko zlecił osobom trze cim. Prokurator nie zauważył, że Świechowi wolno na swojej ziemi zatrudnić kogo tylko chce i agencja nie ma z tym nic wspólnego. Na dodatek Krupiński z oskarżeniem trochę przedobrzył ? stwierdził, że te 12 tys. zł Świech wyłudził, kierując zorganizowaną grupą przestępczą, a to automatycznie kieruje sprawę do sądu okręgowego. Tymczasem Krupińskiemu bardzo zależy, żeby sprawę rozstrzygał sąd rejonowy. Zorientowane wiewiórki powiedziały nam, że chodzi mu o to, by instancją odwoławczą był sąd okręgowy, a nie apelacyjny. Bo podobno w apelacyjnym sędziowie niekoniecznie przykrywają prokuratorskie błędy. Krupiński postanowił więc zmodyfikować akt oskarżenia już po złożeniu go do sądu (cojest rażącym naruszeniem prawa), usuwając z opisu czynów treści dotyczące działań oskarżonego w ramach zorganizowanej grupy przestępczej i pełnienia w tej grupie kierowniczej ro li. Nie udało się. Sąd uznał zachowanie prokuratora za niedopuszczalne. Krupiński się odwoływał, ale przegrał. Sprawa trafido sądu okręgowego.
 A gdzie jest 50 mln euro, podobno wywiezionych za granicę? Gdzie te wielomilionowe przekręty, niespłacone podatki? Gdzie zorganizowana grupa przestępcza? Gdzie wywalone w toczące się latami postępowanie pieniądze podatników? I przede wszystkim: gdzie dowody pozwalające na długoletnie trzymanie ludzi w aresztach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz