Unia Europejska wyrzuca pieniądze na chwasty i baranki z plastiku.
- Tu nie ma opłaty, jest tylko taka cegiełka na rozbudowę ośrodka. Cena nieokreślona - mówi zakonnica w białym habicie. I podsuwa puszkę. Czuję, że muszę coś wrzucić, inaczej nie wejdę. Zakonnica uważnie patrzy, ile drobnych wygrzebuję. Wchodzę do ogrodu biblijnego w ośrodku Caritas w bieszczadzkich Myczkowcach.
Ogród ma być repliką miejsca narodzin Chrystusa i historią jego życia. Na początku widzę ogromną menorę z bukszpanu. Według pomysłodawców ogrodu to roślina powszechnie rosnąca na pustyni w czasach Chrystusowych.
Badyle Pana
Esy-floresy z
metalowego drutu. Pod nimi tabliczka z napisem: "Krzew gorejący". Bez
ognia. Obok uschnięty na wiór len, który ma symbolizować szaty Pana. A
wszystko to opisane w Księdze Wyjścia, tak w każdym razie informuje
tabliczka. Podobno obok był dyptam jesionolistny, ale pozostała tylko
tabliczka po dyptamie, czymkolwiek był. Potem wśród kamieni maleńkie
oczko wodne z brudną wodą. To "Morze Czerwone". A w nim sit rozpierzchły, czyli parę uschniętych gałęzi smutno sterczących z doniczki. To
jest sitowie.
Obok morza wielki pal z korzenioplastyką. To wąż na palu, jak mówi napis pod nim. Ten, co to miał chronić prosty lud izraelicki.
Kupka rozrzuconych kamieni. Z nich sika maleńki strumień. A obok informacja: "Woda ze skały". Jest też większa kamienista kupa. To góra Synaj. Na niej tablica z dziesięcioma przykazaniami. Pod nią przykazanie jedenaste: "Zakaz wchodzenia poza alejki".
Dalej świat roślin z Ziemi Świętej. Granat właściwy, jak głosi napis. I powszechnie znany działkowiczom mikołajek. Obok daktylowiec olbrzymi. Czyli wyhodowany z pestki daktyla, wystający z doniczki badyl mający przypominać palmę. Olbrzym wyrósł na pół metra, licząc donicę. Jest też dąb kermesowy. Ten z Księgi Rodzaju, z którego Jezusowi budowano dom. Wystaje jedna krucha gałązka z dziwacznymi liśćmi nieprzypominającymi dębu. Obok bawełna, której nie ma, pistacje palestyńskie, których nie ma, i pistacje kleiste, które też zniknęły. Podobnie ma tu być figa pospolita, ale zapewne to tylko przenośnia, bo można tu zobaczyć figę. Obok cyprys wiecznie zielony. Tutaj żółty. Napisane, że to chluba Libanu. Oliwka europejska łudząco przypomina wierzbę. Pod maleńką wierzbą widnieje podpis, że to drzewo oliwne. Kilka wątłych wierzb rosnących w małych donicach to gaj oliwny. I znowu jest bukszpan, a obok podpis, że to wawrzyn szlachetny. Ogrodnik nie zauważył, że na doniczce z bukszpanem jest metka z nazwą i z kodem kreskowym. Z hipermarketu. Gdzie jest wawrzyn?
Obok ogród z innymi "biblijnymi" roślinami: koprem, cebulą i porami. Podobno wymieniono je w Księdze Liczb. Koper wysechł, a cebula zarosła mleczem i innym zielskiem. Jedynie pory trzymają się dziarsko na nieopielonej grządce. Niby rosną tam jeszcze ogór ki, kminek i cykoria podróżna, ale chyba wszystko było podróżne, bo wyjechało. Pozostały tylko chwasty.
Bydlęta Pana
Kolejny dziwny bukszpanowy twór. Przedstawia rodowód Jezusa. Jego przodków. To znaczy Józefa, bo to przecież on był potomkiem Dawidowym. Czyli gościa, który wcale nie był ojcem Jezusa. Na bukszpanie imiona Jezusowych przodków. Między Jozjaszem, Salatielą i Jechoniaszem jest przodek o imieniu "Przesiedlenie Babilońskie". Nie znałam gościa? I nagle jakaś sympatyczna postać! Osioł ze "Shreka". Co prawda obok jest napisane "Młocka", ale uśmiechnięty pysk plastikowego zwierzaka nie kojarzy się z pracą na roli. Potem równie sympatyczni mieszkańcy owczarni. 23 białe owce ze sztucznego tworzywa. Trochę brudne, ale miłe pysie małych baranków rozczulają pomimo to. W ogrodzie biblijnym był też sam Chrystus. Na krzyżu. Postać z żywicy epoksydowej. Obok stoją epoksydowe Maryja i Maria Magdalena. Jest też grób Jezusa. Podpisany, że pusty. A w środku brudne prześcieradło. Przy wyjściu z ogrodu słowo na drogę: "Jest jeden Bóg?.
Kasa Pana
Za mną idzie kilkudziesięciu zwiedzających. Dwa autokary pielgrzymów. Każdy kupuje cegiełkę na rozbudowę ośrodka. Szeleszczą papierki pod czujnym wzrokiem białej zakonnicy.
Ogród biblijny to projekt finansowany przez Urząd Marszałkowski, dotowany przez Unię Europejską i wsparty finansowo w ramach programu transgranicznej wymiany dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego we współpracy ze Słowacją.
Organizacja Caritas dostała na ten projekt dwukrotnie dofinansowanie w ramach tego programu. Raz 49 980 euro, drugi raz 49 589 euro.
Występowała jeszcze o kolejne 50 tys. euro - W ramach tego programu miało powstać mini zoo. Jest na terenie ośrodka Caritas. W jednej zagrodzie są zwykłe kozy. Za 40 zł 3 sztuki na Allegro. W drugiej zagrodzie sarny. Niczym nie różnią się od tych, które biegają po okolicy. Tyle że tamte biegają wolno, a te siedzą w klatce.
W ośrodku Caritas w Myczkowcach wszyscy są szczęśliwi. Także prawie tysiąc dzieci, które spędziły tu wakacje. W czerwcu była tu kolonia ukraińska opłacana przez Senat RP. Reszta wakacji należała do dzieci polskich. Charytatywnie zajmowała się nimi Caritas. Za pieniądze okolicznych urzędów gmin i wydziału ochrony środowiska w województwie oraz przy wydatnym dziale finansowym Euroregionu Karpackiego. Dzieci wraz z księdzem zwiedzały okolicę. Poznawały Podkarpacie. A z zakonnicą prowadziły ekodzienniczek. Dzieci miały pełne wyżywienie z Banku Żywności. Spały w pawilonach. Na piętrowych, metalowych, obdrapanych pryczach. Po wyjeździe dzieci, pawilony były remontowane, bo w pokoikach był grzyb.
Jak czytamy na stronach internetowych ośrodka, wszystkie dzieci były szczęśliwe i zadowolone ze wspólnej zabawy i modlitwy. Mamy nieodparte wrażenie, że władze myczkowickiej Caritas są bardziej zadowolone.
Ogrody biblijne popularne w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej - poprzez odpowiednie rośliny i specjalną scenerię mają przybliżać krajobraz Ziemi Świętej, realia, w jakich rozgrywały się wydarzenia opisane w Biblii. Ogrody biblijne są też miejscem medytacji i wyciszenia. Największym ogrodem roślin biblijnych jest Rezerwat Krajobrazu Biblijnego położony w Neot Kedumim w Izraelu. Najstarszym - ogród założony w 1957 r. przy kościele prezbiteriańskim w Ojai w Kalifornii. W Polsce, poza Myczkowcami, także Proszowice posiadają ogród biblijny. Na podobnym poziomie?
- Tu nie ma opłaty, jest tylko taka cegiełka na rozbudowę ośrodka. Cena nieokreślona - mówi zakonnica w białym habicie. I podsuwa puszkę. Czuję, że muszę coś wrzucić, inaczej nie wejdę. Zakonnica uważnie patrzy, ile drobnych wygrzebuję. Wchodzę do ogrodu biblijnego w ośrodku Caritas w bieszczadzkich Myczkowcach.
Ogród ma być repliką miejsca narodzin Chrystusa i historią jego życia. Na początku widzę ogromną menorę z bukszpanu. Według pomysłodawców ogrodu to roślina powszechnie rosnąca na pustyni w czasach Chrystusowych.
Badyle Pana
Obok morza wielki pal z korzenioplastyką. To wąż na palu, jak mówi napis pod nim. Ten, co to miał chronić prosty lud izraelicki.
Kupka rozrzuconych kamieni. Z nich sika maleńki strumień. A obok informacja: "Woda ze skały". Jest też większa kamienista kupa. To góra Synaj. Na niej tablica z dziesięcioma przykazaniami. Pod nią przykazanie jedenaste: "Zakaz wchodzenia poza alejki".
Dalej świat roślin z Ziemi Świętej. Granat właściwy, jak głosi napis. I powszechnie znany działkowiczom mikołajek. Obok daktylowiec olbrzymi. Czyli wyhodowany z pestki daktyla, wystający z doniczki badyl mający przypominać palmę. Olbrzym wyrósł na pół metra, licząc donicę. Jest też dąb kermesowy. Ten z Księgi Rodzaju, z którego Jezusowi budowano dom. Wystaje jedna krucha gałązka z dziwacznymi liśćmi nieprzypominającymi dębu. Obok bawełna, której nie ma, pistacje palestyńskie, których nie ma, i pistacje kleiste, które też zniknęły. Podobnie ma tu być figa pospolita, ale zapewne to tylko przenośnia, bo można tu zobaczyć figę. Obok cyprys wiecznie zielony. Tutaj żółty. Napisane, że to chluba Libanu. Oliwka europejska łudząco przypomina wierzbę. Pod maleńką wierzbą widnieje podpis, że to drzewo oliwne. Kilka wątłych wierzb rosnących w małych donicach to gaj oliwny. I znowu jest bukszpan, a obok podpis, że to wawrzyn szlachetny. Ogrodnik nie zauważył, że na doniczce z bukszpanem jest metka z nazwą i z kodem kreskowym. Z hipermarketu. Gdzie jest wawrzyn?
Obok ogród z innymi "biblijnymi" roślinami: koprem, cebulą i porami. Podobno wymieniono je w Księdze Liczb. Koper wysechł, a cebula zarosła mleczem i innym zielskiem. Jedynie pory trzymają się dziarsko na nieopielonej grządce. Niby rosną tam jeszcze ogór ki, kminek i cykoria podróżna, ale chyba wszystko było podróżne, bo wyjechało. Pozostały tylko chwasty.
Bydlęta Pana
Kolejny dziwny bukszpanowy twór. Przedstawia rodowód Jezusa. Jego przodków. To znaczy Józefa, bo to przecież on był potomkiem Dawidowym. Czyli gościa, który wcale nie był ojcem Jezusa. Na bukszpanie imiona Jezusowych przodków. Między Jozjaszem, Salatielą i Jechoniaszem jest przodek o imieniu "Przesiedlenie Babilońskie". Nie znałam gościa? I nagle jakaś sympatyczna postać! Osioł ze "Shreka". Co prawda obok jest napisane "Młocka", ale uśmiechnięty pysk plastikowego zwierzaka nie kojarzy się z pracą na roli. Potem równie sympatyczni mieszkańcy owczarni. 23 białe owce ze sztucznego tworzywa. Trochę brudne, ale miłe pysie małych baranków rozczulają pomimo to. W ogrodzie biblijnym był też sam Chrystus. Na krzyżu. Postać z żywicy epoksydowej. Obok stoją epoksydowe Maryja i Maria Magdalena. Jest też grób Jezusa. Podpisany, że pusty. A w środku brudne prześcieradło. Przy wyjściu z ogrodu słowo na drogę: "Jest jeden Bóg?.
Kasa Pana
Za mną idzie kilkudziesięciu zwiedzających. Dwa autokary pielgrzymów. Każdy kupuje cegiełkę na rozbudowę ośrodka. Szeleszczą papierki pod czujnym wzrokiem białej zakonnicy.
Ogród biblijny to projekt finansowany przez Urząd Marszałkowski, dotowany przez Unię Europejską i wsparty finansowo w ramach programu transgranicznej wymiany dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego we współpracy ze Słowacją.
Organizacja Caritas dostała na ten projekt dwukrotnie dofinansowanie w ramach tego programu. Raz 49 980 euro, drugi raz 49 589 euro.
Występowała jeszcze o kolejne 50 tys. euro - W ramach tego programu miało powstać mini zoo. Jest na terenie ośrodka Caritas. W jednej zagrodzie są zwykłe kozy. Za 40 zł 3 sztuki na Allegro. W drugiej zagrodzie sarny. Niczym nie różnią się od tych, które biegają po okolicy. Tyle że tamte biegają wolno, a te siedzą w klatce.
W ośrodku Caritas w Myczkowcach wszyscy są szczęśliwi. Także prawie tysiąc dzieci, które spędziły tu wakacje. W czerwcu była tu kolonia ukraińska opłacana przez Senat RP. Reszta wakacji należała do dzieci polskich. Charytatywnie zajmowała się nimi Caritas. Za pieniądze okolicznych urzędów gmin i wydziału ochrony środowiska w województwie oraz przy wydatnym dziale finansowym Euroregionu Karpackiego. Dzieci wraz z księdzem zwiedzały okolicę. Poznawały Podkarpacie. A z zakonnicą prowadziły ekodzienniczek. Dzieci miały pełne wyżywienie z Banku Żywności. Spały w pawilonach. Na piętrowych, metalowych, obdrapanych pryczach. Po wyjeździe dzieci, pawilony były remontowane, bo w pokoikach był grzyb.
Jak czytamy na stronach internetowych ośrodka, wszystkie dzieci były szczęśliwe i zadowolone ze wspólnej zabawy i modlitwy. Mamy nieodparte wrażenie, że władze myczkowickiej Caritas są bardziej zadowolone.
Ogrody biblijne popularne w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej - poprzez odpowiednie rośliny i specjalną scenerię mają przybliżać krajobraz Ziemi Świętej, realia, w jakich rozgrywały się wydarzenia opisane w Biblii. Ogrody biblijne są też miejscem medytacji i wyciszenia. Największym ogrodem roślin biblijnych jest Rezerwat Krajobrazu Biblijnego położony w Neot Kedumim w Izraelu. Najstarszym - ogród założony w 1957 r. przy kościele prezbiteriańskim w Ojai w Kalifornii. W Polsce, poza Myczkowcami, także Proszowice posiadają ogród biblijny. Na podobnym poziomie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz