sobota, 23 marca 2013

Kupa biskupa (NIE 45/2012)


O tym, że biskup nie ma dupy, nie robi kupy, Bóg ma 3 głowy, a dzieci bywają opętane przez szatana.


I
Kiedy byłam mała, grałam z dziadkiem w "Dupę biskupa". W zależności od wyciągniętej na stół karty, krzyczało się różne wyrazy lub pokazywało dziwne gesty. Na widok asa trzeba było krzyknąć "dupa biskupa". Po latach ja nauczyłam tej gry swoje dzieci, a niedawno moja córka pokazała ją 9-letniemu Karolowi. Karol i jego rówieśnica Natalka bawili się świetnie. Wiadomo.
   

II
 Po tygodniu znowu spotkaliśmy się z dzieciakami.
- Zagrasz ze mną w "Dupę biskupa" - zapytał Karol. - Mama nie pozwala mi mówić tych wyrazów.
Natalka też nie może w to grać. W ogóle. Nawet nie wymyślono schabowego. Ale za to, że "tak potraktowała osobę świętą", w weekend pojechała z dziadkami... do Częstochowy. Do matki wszystkich matek.
Moje doświadczenia z "Dupą biskupa" były dawno. W czasach gdy podobno ludzie nie mieli samoświadomości, byli zacofani. A jednak wszyscy zgadzali się z tym, że biskup też ma dupę. Co stało się dziś z tym niby światłym społeczeństwem?




III
W przedszkolu katolickim w Kobyłce prowadzonym przez siostry zakonne 4-letni Kamil cały dzień klęczał na kulkach do pistoletu. Twarzą do ściany, żeby nie komunikował się z innymi dziećmi, które miały prawo go popychać, tak by wpadał nosem na ścianę. Kamil miał karę.
- Za parę dni przyjedzie do nas biskup z wizytą - zakomunikowała siostra przełożona dzieciakom.
Od tamtej pory dzieci uczyły się całe dnie wierszyków i piosenek na powitanie Jego Ekscelencji. Chłopcy mieli podać mu bukiet kwiatów.
Gdy przyjechał, w przedszkolu, udekorowanym dzień wcześniej, była wielka uroczystość. Dzieci deklamowały i śpiewały. Potem biskup przeszedł się po salach zabaw.
Nie wiadomo, co wpadło do głowy Kamilowi, żeby wtedy właśnie o to zapytać biskupa...
- A gdzie biskupi robią kupę?
Kamil nie wiedział, czemu nagle został wyprowadzony z sali za ucho. Czemu i siostra, i biskup się wściekli. Do dziś nie wie, gdzie biskupi robią kupę. Teraz chodzi do świeckiego przedszkola. Nauczycielka pracuje z nim indywidualnie, bo chłopiec ma lęki.
   

IV
W tym samym przedszkolu nauki pobierała Kasia. Bystra była od początku. Zakonnice mówiły, że głównie do złego. Gdy odbierała ją babcia, siostra mówiła, jaką karę ma zastosować w domu. Z czasem zorientowano się, że babcia nie słucha zakonnicy, więc ta zaczęła pisać kartki do rodziców z wytycznymi dotyczącymi kar. Liściki działały. Kasia była coraz mniej bystra. I smutna.
Ale miała swoją tajemnicę. Kochała Karola. Bo miał loki. On też ją kochał. Bo obiecała, że będzie mu piekła torty jak dorośnie. Kiedyś postanowili się pocałować. Tak jak w filmie. Schowali się za filarem.
Zobaczyła to siostra Gertruda. Kasia trafiła na cały dzień do schowka na szczotki. Metr na metr, bez okna i oświetlenia, z mopem i szczotkami.
Karol usłyszał tylko jakieś kazanie. Wiadomo, jak suka nie da, to pies nie weźmie.


Kasia od roku jest pod opieką psychiatry. Boi się ciemności i wszelkich zamkniętych pomieszczeń. Nauczycielka ze świeckiego przedszkola cieszy się, że Kasia znowu jest bystra.

V
Na lekcji religii w przedszkolu na warszawskim Mokotowie katechetka wpadła w szał. Zwyzywała Klaudię od debilek, downów, grzesznic, kretynek i dziwek. I ukarała całodziennym zakazem odzywania się innych dzieci do dziewczynki. Bo Klaudia zrobiła coś strasznego. Miała narysować Boga. Rysunek przedstawiał mężczyznę z 3 głowami. Dopiero w domu rodzice usłyszeli od Klaudii, że ona nie zrobiła niczego złego. Łykając łzy, tłumaczyła, że przecież Pan Bóg jest w trzech osobach. Klaudia ma 3 lata. Nadal chodzi na religię, a rodzice śmieją się z tego jej wybryku. O zachowaniu katechetki nie mówią. Kasia już w ogóle nie chce rysować.


VI
Dzieciaki z przedszkola katolickiego w Wyszkowie spieszyły się na plac zabaw. A że przed wyjściem każdy musi zrobić siku, Krzyś pomyślał, że będzie szybciej, gdy wejdzie do kibelka razem z a nią. Ona się przesunie, zrobi szparkę, a on już trafi do sedesu bez problemu. Dla niego w tej chwili jednak spacer się skończył. Musiał zostać sam w sali, zamknięty na klucz. Ania też nie poszła. Została zaprowadzona do starszaków i przestała tam w kącie aż do przyjścia rodziców. Bo obraziła Pana Boga.


VII
We wsi Błota pod Opolem rodzice nie mogli sobie poradzić z Andrzejkiem. Od małego był skręcony i nieznośny. Wszędzie wlazł, wszystkiego dotknął, wszystko zepsuł. W przedszkolu, a potem w szkole, lubił tylko WF, tam był najlepszy, najszybszy. Ale nigdy i nigdzie nie umiał usiedzieć na miejscu. Najgorzej było w niedzielę na mszy. Zaczynał od machania nogami, potem chrząkał, skakał, wreszcie mówił jak nakręcony "dupa,cycki, fiutek, cipka, dupa, cycki, fiutek, cipka". Wtedy ksiądz proboszcz podszedł do rodziców i wyjawił im prawdę, "Andrzejek jest opętany przez diabła". Rodzice zawieźli chłopca do Bydgoszczy, do ojca egzorcysty. Ten wziął go do swojego tajemnego gabinetu. Słychać było krzyki malca, ale ksiądz ich uprzedził, że szatan będzie ostro walczył. Po paru godzinach chłopca przynieśli rodzicom. Był nieprzytomny i miał złamaną rękę. To ten szatan tak walczył. Chłopiec bardzo się zmienił. Przestał mówić. Ale ręka zrosła się dobrze. Walczy o niego jego wychowawczyni. - To bardzo inteligentny i mądry chłopiec.Niestety z ADHD.
   

 VIII
Ania od miesiąca nie może wychodzić z domu. Ani na podwórko, ani do sklepu, ani nawet do kuzynki naprzeciwko. Ma karę. Miesiąc temu poprosiła swojego 4-letniegosąsiada, żeby pokazał jej "tę gumkę". Chodziło o członka. Ania nie ma brata, nie może też nikogo podejrzeć. Sąsiad Paweł zdjął majtki i pokazał jej "tę gumkę". Ania pociągnęła parę razy, a że nic się nie wydarzyło, stwierdziła, że to nic ciekawego. Niestety, mała robiła to na ulicy przed domem. Jeszcze tego samego dnia oburzona sąsiadka wpadła do rodziców dziewczynki. I opowiedziała o tym wstrząsającym zdarzeniu. Ania będzie miała karę jeszcze przez dwa miesiące. Nie rozumie dlaczego.


IX
W hospicjum w Wołominie leżała Magda. Nastolatka. Czerniak złośliwy. Potem poleciała reszta. Płuca, kości, żołądek. Rodzice sporo pili, nie mogli się nią zaopiekować. Do hospicjum przychodził tylko jej kolega ze szkoły. Nie podobało się to pracującym tam zakonnicom. Tym bardziej że para często trzymała się za ręce.
Pewnego dnia pojechali dalej. W łazience przytulali się i pieścili. Zobaczyła to zakonnica.
- Dobrze, że niedługo zdechniesz. Takich kurew tu nie trzeba - powiedziała. Magda już nie żyje. Jej kolega od tamtej pory nie chodzi ani do kościoła, ani na religię.


X
Takie opowieści można mnożyć. Chłopiec, który bał się zasnąć, bo Bóg w nocy stał przy jego łóżku. Dziewczynka, która próbowała rozciąć sobie klatkę piersiową, żeby wyjąć z serca Jezusa. Bo jak on, taki duży, mógł się tam zmieścić. 10-latek,który próbował popełnić samobójstwo, bo rodzice zobaczyli, że się onanizuje, i przez tydzień się do niego nie odzywali.
A 40 lat temu ludzie ponoć bardziej zacofani wiedzieli, że biskup też ma dupę.

Joanna Skibniewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz