piątek, 22 marca 2013

SEREMET ma człowieka (NIE 12/2013, 15.III.2012)

Ziobro
Jeśli ktokolwiek wierzy, że Zbigniew Ziobro już nie rządzi w wymiarze sprawiedliwości, bardzo się myli. Zostawił swoich wyznawców.

Jarosław Gowin i Andrzej Seremet muszą wiedzieć coś, czego my nie wiemy. Bo zachowują się tak jak Zbigniew Ziobro tuż przed zmianą władzy. Wtedy to, gdy Ziobro wiedział, że będzie musiał odejść, postanowił poustawiać swoich zaufanych ludzi. Niedouczeni, niedoświadczeni, częstokroć ignoranci trafiali o parę oczek w hierarchii prokuratorskiej. Zdarzały się nawet przypadki awansu z prokuratury rejonowej do apelacyjnej, a nawet krajowej. Teraz dzieje się podobnie. Gowin i Seremet umieszczają w ciepłych miejscach… ludzi Ziobry.
Prokurator Tomasz Szafrański, ulubieniec Ziobry, obecnie szykuje się do Prokuratury Generalnej. Nie wiemy za jakie zasługi, ale podejrzewamy, że dokładnie za te same, dzięki którym awansował go Ziobro.

Lojalny
Szafrański to ciekawy przypadek. My poznaliśmy go już dawno. Był wtedy sędzią… Wówczas też poznał go Ziobro. I zapałał do niego wyjątkową sympatią. A to za sprawą stowarzyszenia KATON i jego zawiadomień o popełnionych przestępstwach. Założycielem KATONa był Zbigniew Ziobro. Celem Stowarzyszenia było podejmowanie działań na rzecz bezpieczeństwa i porządku prawnego, a także poszerzanie świadomości prawnej oraz udzielanie osobom poszkodowanym bezpłatnej pomocy prawnej i podstawowej psychologicznej. To oficjalnie. A nieoficjalnie KATON był trampoliną polityczną dla Ziobry.
Tomasz Szafrański
W latach 1998-99 w należącym do Małgorzaty Daniszewskiej (prywatnie żony Jerzego Urbana) miesięczniku ,,Zły" ukazało się 11 publikacji piszącej pod pseudonimem ,,Jacek Adamiec" policjantki krakowskiej komendy wojewódzkiej Bożeny Ćwiklińskiej. Prywatnie żony naszego kolegi i zastępcy redaktora naczelnego, Przemka Ćwiklińskiego.
Ćwiklińska pisała artykuły zgodnie z prawem prasowym oraz przepisami kodeksów cywilnego i karnego: za wiedzą i zgodą przełożonych; publikacje dotyczyły wyłącznie spraw umorzonych albo zakończonych prawomocnym wyrokiem; autorka dostawała honoraria, od których płaciła podatki; wszystkie dane bohaterów były zmienione lub ukryte, a fotografie opatrzone przesłonami graficznymi.
O tym, że ,,Adamiec" to Ćwiklińska, napisała ,,Gazeta Polska". To była nie byle gratka dla prawicy. I dla KATONa. Ziobro, jak widać zawsze lubił konferencje prasowe, bo takową na temat Ćwiklińskiej i Daniszewskiej, zwołało również stowarzyszenie Katon, wówczas formalnie nieistniejące. Ach, cóż to było za oburzenie!
- Wstrząsające, przerażające – krzyczał założyciel.
Wkrótce prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Ćwiklińskiej i szybko postawiła jej zarzuty. Daniszewska też biegała do prokuratury. W krakowskim sądzie Bożena Ćwiklińska stanęła twarzą w twarz z sędzią Tomaszem Szafrańskim.
O tym, że nie zadawał żadnych pytań gdy zeznawał Zbigniew Ziobro, moglibyśmy się domyśleć. Załóżmy, że z szacunku nie podważał żadnej z jego kłamliwych tez. Nie pozwalał też na zadawanie pytań stronie przeciwnej.
- Świadek bardzo się spieszy – argumentował. I dbał o to, by świadka nie męczyć zbyt długim przesłuchaniem.
Niemniej to, że nie przyjmował żadnych wniosków procesowych składanych przez Ćwiklińską, to już nie było miłe. Reagował też przedziwnie na stwierdzenia pozwanej.
- Jezu! Dlaczego on tak kłamie – krzyknęła raz w stronę Ziobry.
- Proszę nie wzywać imienia pana boga nadaremnie – odezwał się oburzony sędzia Szafrański.
Oczywiście Bożena Ćwiklińska została skazana. Zgodne z oczekiwaniami Ziobry. I jak miał go nie lubić? Co ciekawe, pan sędzia osobiście przyszedł potem na rozprawę odwoławczą i przysłuchiwał się jej przebiegowi. Taki zaangażowany...

Szykanowany
Ale sędzia Szafrański nie radził sobie dobrze w sędziowskiej todze. Zgodnie z informacją z Krajowej Rady Sądownictwa Szafrański miał prowadzonych 6 postępowań dyscyplinarnych (.sygn. akt SD 22/02; Sd 9/02; Sd 9/03; Sd 3/03; ASDo 3/03; KD.1140/20/03). Sędzia słynął ze stronniczości, „niekonwencjonalnych” zachowań, patriarchalnego stosunku do kobiet i tego, że uzasadnienie, na które miał 7 dni pisał zwykle… 2 lata. Sędziemu Szafrańskiemu udowodniono m. in. rażące, nawet powyżej 2 lat, uchybienia 7-dniowemu terminowi sporządzania uzasadnień do wyroków karnych i wielomiesięczne opóźnienia w podejmowaniu czynności, albo ich całkowitego zaniechania, w ponad 30 sprawach rejestrowych. Dostawał, upomnienia, nagany, nawet przeniesiono go na inne stanowisko służbowe, czyli najwyższą karę, oprócz wydalenia ze służby, jaką można sędziego ukarać dyscyplinarnie. Do tych rozstrzygnięć przychylił się Sąd Najwyższy. W efekcie najdotkliwszej kary w końcu 2004 roku minister sprawiedliwości przeniósł sędziego Szafrańskiego do sądu rejonowego w Łódzkiem.
- Jestem szykanowany przez środowisko ze względu na moje poglądy – ogłaszał Szafrański wszem i wobec. I mówił o wszechobecnym mobbingu.

Kompetentny
Wtedy z pomocą przyszedł mu Zbigniew Ziobro. Szkoda mu było udręczonego kolegi i zrobił z niego prokuratora. Ale najpierw Szafrański był społecznikiem…
W 2005 roku nawiązał kontakt z wiceministrem sprawiedliwości Andrzejem Kryże i współpracował z nim społecznie przy przygotowywaniu reformy sądownictwa. W efekcie A. Kryże zaproponował zatrudnienie b. sędziego w zespole zajmującym się tymi zagadnieniami. 20 lutego 2006 r. Prokurator Generalny mianował T. Szafrańskiego prokuratorem prokuratury rejonowej w Bochni. Ale nie przekroczył progu bocheńskiej prokuratury, bo jeszcze tego samego dnia został oddelegowany do pełnienia obowiązków głównego specjalisty w departamencie legislacyjno-prawnym Ministerstwa Sprawiedliwości. Ministerstwo i oczywiście prokurator generalny znali akta postępowań dyscyplinarnych.
Seremet
W ciągu kilku miesięcy Szafrański, który ani dnia nie przepracował w prokuraturze, został prokuratorem okręgowym w Krakowie. Mimo że negatywną opinię w tej sprawie wydało kolegium prokuratorskie przy Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie.
Ale tam też nie pracował. Był bowiem zaraz sekretarzem komisji kodyfikacyjnej prawa karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości, która była oczkiem w głowie ministra Ziobry.
Obecnie też pracuje u ministra sprawiedliwości. Tyle, że u Gowina. Jest ekspertem w Departamencie Zawodów Prawniczych i Dostępu do Pomocy Prawnej Ministerstwa Sprawiedliwości. O powołaniu T. Szafrańskiego na sekretarza tej komisji miała, według informacji z Ministerstwa Sprawiedliwości, zdecydować jego wiedza prawnicza, doświadczenie w pracy sędziego oraz udział w pracach legislacyjnych.
Sam minister Gowin, co jakiś czas wciska go do jakiejś komisji egzaminacyjnej do przeprowadzenia egzaminu prokuratorskiego dla aplikantów prokuratorskich. Jako wybitnego eksperta. O doświadczeniu prokuratorskim Szafrańskiego nie wspominając.

Zadowolony
A teraz do swojego gniazdka ma go przyjąć Andrzej Seremet. Zapewne ciekawostką jest, że w okresie, gdy prowadzono przeciwko Szafrańskiemu postępowania dyscyplinarne, zastępcą rzecznika dyscyplinarnego w Krakowie (gdzie Szafrański był sędzią) był… Andrzej Seremet. Czyżby osobiście prowadził postępowania?
Wysłaliśmy pytania do prokuratora generalnego w tej sprawie. Choć nie musieliśmy, bo o tym, że Szafrański przechodzi do Prokuratury Generalnej, pochwalił sie on sam. Prokuratura Generalna odpowiedziała, że obecnie prokurator Tomasz Szafrański jest oddelegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości. Ależ my to wiemy! Nie dowiedzieliśmy się, czy Szafrański starym zwyczajem został zatrudniony w Prokuraturze Generalnej i od razu oddelegowany do ministerstwa ani jakie zasługi spowodowały taki awans.

Joanna Skibniewska
askibniewska@redakcja.nie.com.pl


Zbigniew Ziobro stosował zasadę:
Należy awansować młodych i niedoświadczonych prokuratorów, którzy nigdy by nie mieli szans na awans. Wtedy po pierwsze robią co ty chcesz, a po drugie odrzuceni przez środowisko prokuratorów o wyższej wiedzy i kwalifikacjach, będą czekać tylko na ciebie. Nawet jeśli będziesz musiał odejść.
W Krakowie cały czas na niego czekają.




1 komentarz:

  1. Nie tylko Ziobro stosował taką taktykę. To popularne w sądach i prokuraturach rozwiązanie. Nazywane "ukaranie przez awansowanie" - dotyczy beznadziejnych, nieusuwalnych niestety przypadków, które dzięki karze awansu zrobią wszystko, na co tylko jest zapotrzebowanie z góry.

    OdpowiedzUsuń