Jedliński |
Marek Lisowski, człowiek całkowicie sparaliżowany od 22 lat, został skazany. Proces, który toczył się przed Sądem Okręgowym w Świdnicy to farsa. Sąd nie próbował dociec prawdy, lecz jedynie potwierdzić z góry założoną tezę. A ta była jasna - Lisowski miał być winny.
- Pomawia mnie człowiek, którego nigdy na oczy nie widziałem - mówi Lisowski. - Nic nigdy mnie z nim nie łączyło, nie zrobiłem nic, za co mógłbym być ukarany. Nigdy nie popełniłem żadnego przestępstwa.
Świadek koronny Krzysztof P., ulubieniec świdnickich prokuratorów i sędziów, opowiada o Lisowskim niestworzone historie. Mówi, że przed 12 laty handlował narkotykami, podrabiał pieniądze i przewoził uran w nogawce spodni. Choć o P. mówią skruszony bandzior, tak naprawdę jest tylko cwanym bandytą, który chce uniknąć kary.
Przed sądem jednak zasłania się niepamięcią. Plącze się, mota, myli daty, miejsca, ludzi. Nic nie trzyma się kupy.
Świadkowie, którzy mieli potwierdzić zeznania koronnego i uprawdopodobnić winę schorowanego Lisowskiego, nie potrafili go nawet rozpoznać. Nie wiedzieli, że jest kaleką. Choć sędzia starał się nakierowywać zeznających, ich wypowiedzi nie wskazywały na winę Lisowskiego. Nie było innych dowodów winy. (http://skibniewska.blogspot.com/2013/03/gowinizm-nie-182012.html - "Gowinizm"18/2012)
- Jestem niewinny - powtarzał oskarżony.
Sędzia Jedliński uznał inaczej i zrobił z niego szefa zorganizowanej grupy przestępczej.
- Postać Marka L. to zjawisko rzadkie, nawet do wykorzystania i do zbadania jako zjawisko w kryminologii - mówił Jedliński, uzasadniając wyrok.
I skazał go na 5 lat więzienia. Wiedział, że w jego stanie to kara śmierci.
Sędzia ogłosił sukces w świdnickiej prasie. Red. Jan Banaszczyk z "Nowego Tygodnika Świdnickiego" opowiedział barwnie, jak Jedliński ukarał groźnego przestępcę. A że całkowicie sparaliżowanego, bez odruchów fizjologicznych i nerwowych, potrzebującego całodobowej opieki? Cóż...
Nam najbardziej się podoba pisemne uzasadnienie wyroku sędziego Jedlińskiego. Dlaczego uważa, że świadek koronny jest wiarygodny? Bo potwierdził to wyrok sądu (tego samego, oczywiście) wydany 23 sierpnia, kiedy to na podstawie tych samych zeznań skazano innych ludzi. Zapomniał dodać, że on sam wyrok wydawał 15 lipca... Czyli opierał się na wyroku, który dopiero miał być wydany. Poza tym Jedliński stwierdził, że już skazywał na podstawie tych zeznań, czyli że rewelacje świadków koronnych są wiarygodne (skoro już skazywał, to powinien się wyłączyć z tej sprawy). O reszcie uzasadnienia można powiedzieć krótko:
wina i sprawstwo oskarżonego są dla sądu oczywiste i nie trzeba tego głębiej uzasadniać, a wszystkie próby wykazywania, że jest inaczej, są niepoważne.
W związku z tym wnioski dowodowe obrony nie zasługiwały na uwzględnienie.
Dodać musimy, że ten uznany za wiarygodnego przez Jedlińskiego świadek zeznawał także na jego temat.
Krzysztof P. zeznał w postępowaniu przygotowawczym, że sędzia Jedliński bierze łapówki ("Sędziabierze w łapę", "NIE" nr 21/2012) http://skibniewska.blogspot.com/2013/03/sedzia-bierze-w-ape-nie-212012.html . W tamtym wypadku jakoś Krzysztof P. nie wydawał się sędziemu i prokuratorom wiarygodny i umorzono postępowanie w tej sprawie.
Oczywiście już samo uzasadnienie sędziego jest podstawą do wniesienia apelacji. Może sędziowie z wrocławskiego sądu apelacyjnego okażą się bardziej kompetentni? Tylko czy Marek Lisowski doczeka ponownego procesu? Pobyt w areszcie zrobił swoje. Sparaliżowany mężczyzna jest w ciężkim stanie.
- Jestem niewinny - powtarza.
Podobno sędziowie w Polsce dzielą się na obiektywnych i na tych ze Świdnicy.
Joanna Skibniewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz