Krakowscy prokuratorzy i sędziowie zastosowali wobec kaleki trzyletnie męczarnie fizyczne.
Edward Kupczak jest kaleką. Jego życie od lat to świat inwalidzkiego wózka, cewników i nieustającego bólu.
W
latach 90. Kupczak miał poważny wypadek. Złamanie trzonu kręgosłupa z
uszkodzeniem rdzenia kręgowego. Efekt: paraliż kończyn, porażenie
zwieraczy oraz bóle kręgosłupa i bezwładnych nóg. Mimo wszystko nie
poddawał się. Operacje niewiele dawały. Lekarze wreszcie zdecydowali się
na wysłanie chorego do niemieckiej kliniki i zainstalowanie mu pompy
morfinowej, która w sposób kontrolowany i przemyślany dozowała środek
uśmierzający ból.
Życie powoli nabierało barw. Kupczak poddał się
ciężkiej rehabilitacji. Nauczył się poruszać o kulach, potem o lasce. Aż
do października 2006 r....
Wpadli w
kominiarkach o szóstej rano. Rzucili wszystkich na ziemię, przystawili
broń do głowy. Według naszych ustaleń – na polityczne zlecenie. Kupczak
trafił do aresztu. Od razu dostał 3-miesięczną sankcję. Sędzia nie
obejrzała historii jego choroby. Nawet nie spojrzała na opinię lekarską
ani nie przekazała jej biegłemu. Opinie sądowo-medyczne, mówiące jasno,
że Kupczak nie może brać udziału w toczącym się postępowaniu, traktowano
jak wykręty przestępcy. W uzasadnieniach kolejnych decyzji o
przedłużeniu aresztu zatajono, że w ogóle takie opinie istnieją. Sędzia
krakowskiego sądu Barbara Pankiewicz na każdym posiedzeniu dotyczącym
przedłużenia aresztu szydziła z choroby osadzonego. I przyklepywała
areszt, nawet nie zerkając do materiału dowodowego, który był co
najmniej cieniutki, a już na pewno niedający podstaw do przedłużania
odsiadki. W pompie morfinowej w więzieniu uzupełniano jedynie płyn
fizjologiczny, żeby się nie zatarła. Powołany przez sąd biegły
stwierdził, że chorego można leczyć w warunkach więziennych, ale jasno
mówi, że pierwszy raz w życiu ma do czynienia z taką pompą. Kupczak nie
dostaje od prawie 3 lat morfiny. Wyje w celi z bólu. Gryzie palce.
Płacze. Jego stan fizyczny i psychiczny dramatycznie się pogorszyły.
Miesiącami niewymieniane w więzieniu cewniki powodują stan zapalny. Brak
rehabilitacji i leczenia spowodował, że Kupczak zapomniał już o lasce, a
nawet i o kulach. Wózek inwalidzki i ból to codzienność. Trwało to od
jesieni 2006 do 14 maja 2009 r.
Na początku
maja zadaliśmy pytania rzecznikowi Sądu Okręgowego w Krakowie. Jednym z
nich było: Dlaczego sąd od października 2006 r. nie uwzględnia
dramatycznej sytuacji zdrowotnej Kupczaka i pomimo opinii biegłych o
jego stanie zdrowia nadal go więzi stosując najpoważniejszy środek
zapobiegawczy, jakim jest areszt tymczasowy?
Godzinę przed tym, gdy
otrzymywaliśmy odpowiedź, wspominana sędzia Pankiewicz uchyliła areszt w
zamian za poręczenie majątkowe. Prawie po 3 latach ktoś wreszcie
zajrzał w akta!
Nie przesądzamy o winie lub niewinności
aresztowanego, ale może sędzia zobaczyła, że zgromadzony materiał
dowodowy jest wątpliwy?
– Sąd stosował areszt, ponieważ biegli
orzekli, że Edward Kupczak może być leczony w warunkach szpitala
więziennego. Wielokrotnie przecież się zdarza, że zatrzymani udają
chorobę – odpowiada Rafał Lisak, sędzia z krakowskiego sądu.
Najwidoczniej uważa, że Kupczakowi zainstalowano pompę morfinową dla urody! Żeby mu się wygodniej siedziało na wózku.
–
Istotnie, sędzia dzisiaj uznała, że areszt trwa już zbyt długo i może
być uciążliwy dla podsądnego, stąd dzisiejsza decyzja o uchyleniu tego
środka – dodaje rzecznik.
Dlaczego dopiero po prawie 3 latach?
Edward
Kupczak i trzy inne osoby trafiły do aresztu w związku z rzekomo
przestępczą działalnością w kantorach przy krakowskim Wielopolu.
Materiał dowodowy nie potwierdzał jednak stawianych przez prokuratora
zarzutów, zastosowano więc areszt wydobywczy. Osadzeni usłyszeli, że
jeśli obciążą konkretne osoby, to będą mieli lepszą sytuację procesową
(nagrana wypowiedź jednego z prokuratorów). Ale oni nikogo nie chcieli
obciążać. Tym bardziej że większości z tych osób w ogóle nie znali.
Przedłużano więc areszt w nieskończoność. Aresztowano żony i konkubiny
zatrzymanych. Nawet zaawansowana ciąża nie była przeszkodą. Podczas
zatrzymania przystawiono broń do głowy dzieciom jednego z aresztowanych.
Ta sprawa miała pokazać „krakowski układ”. Miał on skupiać biznesmenów,
notariuszy i adwokatów. Nie pokazała nic.
W obronie Kupczaka
wystąpiła Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Efektem było straszenie
fundacji, że sędzia wystąpi do prokuratury z wnioskiem o naruszenie dóbr
osobistych! Sędzia Pankiewicz stwierdziła, że została pomówiona przez
fundację...
Już dziś osoby aresztowane w
sprawie kantorów przy Wielopolu wróciły do domów. Jedna z nich po raz
pierwszy zobaczy syna, który urodził się w 2006 r.
Gangsterzy udający niewiniątka..powinni w pierdlu siedzieć do końca życia!
OdpowiedzUsuńAutorka niedoinformowana /łagodnie pisząc/ albo z tej samej mafii. Toż to gangster pełną "gembom".
OdpowiedzUsuńEdward Kupczak już w podstawówce "zapowiadał" się na gangstera bez skrupułów.Wykańczał psychicznie swojego ojca, poniżał i ośmieszał nauczycieli, szczególnie uwziął się na pana od historii.Klasa milczała, bo baliśmy się go. Był chamski, nieobliczalny, urodzony gangster nie zasługujący na współczucie
OdpowiedzUsuńK. to Gangster z szerokimi koneksjami w swiecie przestępczym, autorka przedstawia go w takim świetle, jakby byl Bogu ducha winnym człowiekiem. Żenujący artykuł. Za to co robił rękami swoimi i członków swojej grupy powinien gnić w więzieniu do koncaswoichk dni.
OdpowiedzUsuń