Ministrowie
rządu PiS widząc, że gabinet J. Kaczyńskiego wkrótce padnie, załatwiają sobie
trwałe, spokojne, równie dobrze płatne stanowiska.
Jarosław Pinkas
jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia. Jako wiceminister odpowiada
za Departament Nauki i Polityki Zdrowotnej. Nadzoruje wiele instytucji, akademie
medyczne, instytuty badawcze. Jest też odpowiedzialny za nadzór nad Państwowym
Zakładem Higieny (PZH).
W maju Ministerstwo Zdrowia ogłosiło konkurs na dyrektora PZH. Konkurs nadzorował właściwy minister, czyli Pinkas. 29 czerwca ogłoszono wyniki konkursu. Wygrał go... Pinkas. Nie spełniał warunków konkursu, ale to już drobiazg.
Pinkas został nominowany na dyrektora PZH 1 sierpnia. Nie złożył dymisji w ministerstwie. Obecnie jest zarówno wiceministrem, jak i dyrektorem PZH. Nadal, jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, nadzoruje PZH.
W PZH pracy nie świadczy, bo od razu poszedł... na urlop. Zbigniew Religa udzielił mu bezterminowego urlopu „na czas pełnienia funkcji podsekretarza stanu”.
Rok temu miała miejsce podobna sytuacja – ówczesny podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia – Andrzej Wojtyła – wygrał konkurs na głównego inspektora sanitarnego. Też nie spełniał warunków konkursu. Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) to też jednostka podległa Ministerstwu Zdrowia.
Obejmując stanowisko w GIS Wojtyła także nie zrezygnował z ministro-wania. Nie był nawet urlopowany, jak dziś Pinkas. Zatroszczył się o niego sam premier i w trybie nadzwyczajnym Kancelaria Premiera wydała opinię prawną, w której napisano, że sprawowanie funkcji podsekretarza stanu „nie koliduje” z pełnieniem jednocześnie funkcji głównego inspektora sanitar-nego. Fakt, że jako wiceminister będzie kontrolował sam siebie, nie przeszkadzał w nominacji i wydaniu takiej opinii. Wojtyła siedział na dwóch stołkach od 19 maja do 5 września 2006 r.
O tym, że obaj panowie są działaczami partii, która już tylko w nazwie ma prawo i sprawiedliwość, pisać nie musimy.
Stanowisko wiceministra zdrowia to spora odpowiedzialność. W służbie zdrowia wrze. Strajkują lekarze, pielęgniarki, zamykane są kolejne szpitale. Pacjenci tułają się od placówki do placówki w poszukiwaniu pomocy. Brakuje pieniędzy na podwyżki, na leki, na sprzęt, na remonty... Na czele resortu stoi chory profesor Religa. Mający go wspierać wiceministrowie, zamiast ciężko pracować na swoją niemałą pensję, załatwiają sobie równie dobrze płatne fuchy na przyszłość.
W maju Ministerstwo Zdrowia ogłosiło konkurs na dyrektora PZH. Konkurs nadzorował właściwy minister, czyli Pinkas. 29 czerwca ogłoszono wyniki konkursu. Wygrał go... Pinkas. Nie spełniał warunków konkursu, ale to już drobiazg.
Pinkas został nominowany na dyrektora PZH 1 sierpnia. Nie złożył dymisji w ministerstwie. Obecnie jest zarówno wiceministrem, jak i dyrektorem PZH. Nadal, jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, nadzoruje PZH.
W PZH pracy nie świadczy, bo od razu poszedł... na urlop. Zbigniew Religa udzielił mu bezterminowego urlopu „na czas pełnienia funkcji podsekretarza stanu”.
Rok temu miała miejsce podobna sytuacja – ówczesny podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia – Andrzej Wojtyła – wygrał konkurs na głównego inspektora sanitarnego. Też nie spełniał warunków konkursu. Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) to też jednostka podległa Ministerstwu Zdrowia.
Obejmując stanowisko w GIS Wojtyła także nie zrezygnował z ministro-wania. Nie był nawet urlopowany, jak dziś Pinkas. Zatroszczył się o niego sam premier i w trybie nadzwyczajnym Kancelaria Premiera wydała opinię prawną, w której napisano, że sprawowanie funkcji podsekretarza stanu „nie koliduje” z pełnieniem jednocześnie funkcji głównego inspektora sanitar-nego. Fakt, że jako wiceminister będzie kontrolował sam siebie, nie przeszkadzał w nominacji i wydaniu takiej opinii. Wojtyła siedział na dwóch stołkach od 19 maja do 5 września 2006 r.
O tym, że obaj panowie są działaczami partii, która już tylko w nazwie ma prawo i sprawiedliwość, pisać nie musimy.
*
* *
Zasadnicza pensja
podsekretarza stanu wynosi 7597,70 zł plus dodatek funkcyjny 2072,10 zł, co
daje 9669,80 zł bez dodatku za wysługę lat.Stanowisko wiceministra zdrowia to spora odpowiedzialność. W służbie zdrowia wrze. Strajkują lekarze, pielęgniarki, zamykane są kolejne szpitale. Pacjenci tułają się od placówki do placówki w poszukiwaniu pomocy. Brakuje pieniędzy na podwyżki, na leki, na sprzęt, na remonty... Na czele resortu stoi chory profesor Religa. Mający go wspierać wiceministrowie, zamiast ciężko pracować na swoją niemałą pensję, załatwiają sobie równie dobrze płatne fuchy na przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz