Ziobro i Wełna |
Kolejna wpadka krakowskich prokuratorów tym razem znajdzie swój finał przed sądem.O
byłym prezesie Rafinerii Trzebinia (RT) Grzegorzu Ślaku trzeba by
formalnie pisać Grzegorz Ś. Od czerwca 2006 r. ma postawione zarzuty
największego w powojennej historii Polski uszczuplenia podatkowego w
wysokości 764 415 185,05 zł.
Dobry prezes, ale przestępca
W czerwcu 2006 r. krajem w najlepsze rządziło PiS, nikogo zatem specjalnie nie podniecało, że po prezesa Ślaka o szóstej rano przyjechała ABW. Areszt tymczasowy, klepnięty przez sąd, również wydawał się oczywistą oczywistością.
Zanim doszło do aresztowania, Ślak od czerwca 2002 do października 2005 r. był prezesem Rafinerii Trzebinia. Gdy przyszedł na to stanowisko, przedsiębiorstwo było w opłakanym stanie. Spełniało przesłanki formalne do postawienia w stan upadłości. Byłaby to wielka strata, gdyż w istocie jest to wciąż w znacznej części firma państwowa. W 2005 r. Ślakowi skończyła się kadencja, odszedł z funkcji, uznając, że zrobił to, co do niego należało. Upadającą firmę zmienił w przodującą w regionie rafinerię specjalizującą się w najnowszych biotechnologiach, przynoszącą regularnie duże zyski. Nie po raz pierwszy w swoim życiu pokazał, że zna się na biznesie. Odszedł do giełdowej spółki Skotan, gdzie zarabiał większe pieniądze i znów z talentem pomnażał zyski. Do czasu.
Krakowscy prokuratorzy od dawna badali sprawy Trzebini. Zamykali nawet wcześniej jakieś pojedyncze osoby. Dopiero jednak w czerwcu 2006 r. mogli odtrąbić sukces. Mieli największą aferę gospodarczą, zatrzymany w zasadzie cały management rafinerii, mieli wreszcie tak pożądaną mafię paliwową i sukces w walce z nią. W czasach gdy prokuraturą dowodził Ziobro, taki wyczyn otwierał drogę do kariery. Ślak, gdy poszedł do aresztu, utracił funkcję prezesa zarządu Skotan SA.
Zamienili wodę w benzynę
Jak prokuratorzy tak precyzyjnie ustalili kwotę uszczuplenia podatku? Nie prowadzili żadnych żmudnych badań bilansów rafinerii, nie zlecili też tej roboty wybitnym biegłym. Wpadli na prostszy sposób – zażądali, by Urząd Kontroli Skarbowej w Krakowie przeprowadził symulację: co by było, gdyby nieakcyzowe produkty sprzedawane przez RT (NKON, Flonaft, FL, N-15, Metalchron, Naftochron, antyutleniający preparat do benzyn motorowych oraz Antykor) były opodatkowane podatkiem akcyzowym takim jak olej napędowy lub benzyna. UKS taką teoretyczną symulację przeprowadził, wyliczył, że gdyby babcia miała wąsy, to państwu należałoby się nieco ponad 790 mln zł. Dokument z takimi teoretycznymi wyliczeniami trafił do prokuratora Józefa Giemzy 14 czerwca 2006 r. 29 czerwca Ślak miał już postawione zarzuty i maszerował do aresztu tymczasowego, gdzie spędził miesiąc.
Gdy krakowscy prokuratorzy bawili się w ćwiczenie wyobraźni, w Rafinerii Trzebinia trwały w najlepsze kontrole skarbowe badające, czy państwo nie zostało przypadkiem orżnięte przez ten państwowy zakład ze Ślakiem na czele. Kontrolerzy dwoili się i troili, jednak stojąc na gruncie prawa skarbowego i rozporządzeń Ministerstwa Finansów nic nie wykryli. Pierwsze postanowienie UKS w Krakowie zapadło w grudniu 2007 r. Następne zapadały do grudnia 2008. Brak zaległości wobec skarbu państwa – stwierdzili funkcjonariusze skarbówki. Ich decyzje są nieodwołalne i ostateczne. Gdyby jednak ktoś miał wątpliwości, to po drodze w tej sprawie zabrał jeszcze głos Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. W prawomocnym orzeczeniu w pełni podzielił zdanie kontrolerów.
Kto nie z nami, ten bandyta
Dwie poważne bądź co bądź instytucje stwierdziły: RT nie uszczupliła skarbu państwa nawet o złotówkę. Na zdrowy rozum prokuratura powinna więc w grudniu 2008 r. podkulić ogon i sprawę przeciwko managementowi RT umorzyć. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Przeciwnie – prokuratorzy tropiący mafię paliwową rozszerzyli jej zasięg o pracowników UKS oraz Ministerstwo Finansów (o sądzie jakoś zapomnieli). Do odrębnego postępowania wyłączono śledztwo w sprawie rzekomych nieprawidłowości w postępowaniu urzędników skarbowych, którzy wydali korzystne dla rafinerii orzeczenie. Wskutek tego w styczniu 2009 r. CBA wkroczyło do krakowskiego UKS, a 6 lutego 2009 r. do Ministerstwa Finansów, przeprowadzając nakazane przez prokuratorów krakowskich rewizje. Poszukiwane były dowody spisku zawiązanego między urzędnikami resortu, skarbówki i prezesem Ślakiem, którego wynikiem miałyby być decyzje uznające rachunki RT za prawidłowe.
We wszystkich ważnych mediach pojawił się reprezentujący krakowską prokuraturę Marek Wełna. Oto, jak wówczas sprawę relacjonowano: Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie możliwych nieprawidłowości podatkowych w Rafinerii Trzebinia. – Chodzi o wyjaśnienie, czy nie doszło do nieprawidłowości przy rozliczaniu akcyzy – powiedział prokurator Wełna. Jak dodał, jest to jeden z wątków wyłonionych w tzw. śledztwie paliwowym, dotyczącym nielegalnego obrotu paliwami i prania brudnych pieniędzy. (...) Krakowski wydział Prokuratury Krajowej prowadzi śledztwo dotyczące nielegalnego obrotu paliwami z wyłudzeniem akcyzy przez różne spółki i prania brudnych pieniędzy. Jak poinformował prokurator Wełna, jednym z wątków tego śledztwa jest udział managementu Rafinerii Trzebinia w zorganizowanej grupie przestępczej, która legalizowała niespełniające norm produkty paliwowe i wprowadzała je do obrotu z ominięciem akcyzy*.
Prokurator myli się na koszt społeczeństwa
Tego Grzegorz Ślak już nie zdzierżył. Wynajął kancelarię prawną, która w jego imieniu w kwietniu tego roku złożyła w Sądzie Okręgowym w Krakowie bezprecedensowy pozew o ochronę dóbr osobistych. Ślak pozwał prokuratora Wełnę, zarzucając mu rozpowszechnianie nieprawdziwych i szkalujących go informacji. Żąda zapłaty 50 tys. zł na cel charytatywny oraz przeprosin przed głównym wydaniem „Wiadomości” TVP 1, na trzeciej stronie „Gazety Wyborczej”, „Dziennika Polskiego” i „Pulsu Biznesu”, a także na licznych portalach internetowych. Wszystkie urzędy w Polsce, które mogły wypowiedzieć się o uszczupleniu podatkowym mającym rzekomo miejsce w RT, wypowiedziały się jednakowo: uszczuplenia nie było. Mając taką wiedzę prokurator Wełna, ignorując te prawomocne decyzje, wciąż nagłaśniał w mediach udział managementu rafinerii w przestępstwie, którego nie było, wywodził Ślak.
W odpowiedzi na pozew prokurator Wełna wniósł o jego oddalenie, podnosząc, iż za ewentualne szkody wyrządzone przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie prokuratora podczas wykonywania czynności służbowych odpowiedzialność ponosi skarb państwa. Czyli że zapłacić mogą wszyscy podatnicy, a Wełna nie poniesie żadnych konsekwencji.
Tłumaczenie to ma jednak pewną istotną wadę. Jakież to bowiem czynności służbowe polegają na opowiadaniu przed kamerami niestworzonych historii? Na podobnej zasadzie można by dowodzić niewinności ministra Zbigniewa Ziobry, który przed kamerami mówił, że z powodu działalności znanego kardiologa nikt już nie zginie. Czy minister również wykonywał czynności służbowe, dezinformując społeczeństwo? Jak wiemy, sąd uznał winę Ziobry i zasądził ogłoszenie sprostowań na koszt byłego ministra, a nie skarbu państwa.
Pierwsze posiedzenie w sprawie Ślak kontra Wełna sąd wyznaczył na 15 czerwca.
Już za chwileczkę, już za momencik
Od początku tego roku krakowscy prokuratorzy są pytani przez media, kiedy wreszcie do sądu trafi akt oskarżenia przeciwko Ślakowi. Za każdym razem pada ta sama odpowiedź: już wkrótce. I my zapytaliśmy o to samo. Prokurator Wełna oznajmił, że śledztwo znajduje się na etapie sporządzania aktu oskarżenia, który zostanie skierowany do sądu w czerwcu 2009 r.
Grzegorz Ślak nie dał się wykończyć. Dynamicznie działa na rynku biopaliw, z tą tylko różnicą, że poza Polską. – Wolę robić interesy za granicą – nie ukrywa.
Wszyscy pamiętają głośną sprawę Romana Kluski i spółki Optimus. Wówczas krakowscy prokuratorzy mieli przynajmniej w ręku niekorzystną dla przedsiębiorcy decyzję skarbówki. A i tak przegrali z kretesem, sąd uznał bowiem racje Optimusa. W przypadku Ślaka prokuratura ma symulację sporządzoną na jej życzenie. Gdyby zażądali porównania produktów RT nie do oleju napędowego, lecz na przykład do dynamitu, mogliby równie dobrze oskarżyć Ślaka i zarząd rafinerii o terroryzm. Jest to tak samo absurdalne, jak kwestionowanie prawomocnych orzeczeń sądu i decyzji urzędów skarbowych.
Polska dwóch sprawiedliwości
Krakowska prokuratura jest tak częstym gościem na łamach „NIE”, że można już się pokusić o pewne uogólnienia. W Polsce występują dwa porządki prawne. Pierwszy – oficjalny – oparty na źródłach prawa, zakładający takie pierdoły, jak domniemanie niewinności, dochodzenie do obiektywnej prawdy, badanie okoliczności zarówno tych świadczących przeciw podejrzanemu, jak i tych świadczących na jego korzyść itp. Drugi porządek – nazwijmy go „krakowskim” (zastrzec trzeba, że nie dotyczy to całego środowiska krakowskich prokuratorów, lecz tylko jego medialnej elity) – charakteryzuje się surowymi wieloletnimi aresztami tymczasowymi, wykorzystywaniem przestępców do pomawiania uczciwych ludzi, prowadzeniem postępowań pod tezę i na użytek polityków oraz kompletnym lekceważeniem podstaw porządku prawnego RP.
Tydzień temu opisaliśmy, jak ta sama prokuratura „szyła” dwie sprawy, mając na celowniku lewicowego prezydenta Krakowa. Jeszcze wcześniej opisywaliśmy historie policjantów, którzy przez krakowską prokuraturę byli oskarżani o bardzo poważne przestępstwa kryminalne i zostali ze wszystkich zarzutów uniewinnieni prawomocnymi wyrokami sądów bądź umorzono ich sprawy po wielu latach śledztwa. Wiele razy pisaliśmy też o wątpliwych efektach zakrojonego na ogromną skalę śledztwa paliwowego, wskutek którego jak dotychczas prawomocnie skazano jednego zaledwie przestępcę, a wielusetmilionowe kwoty zrabowane państwu polskiemu wybyły do Szwajcarii. Pisaliśmy też o stricte politycznych śledztwach, takich jak oskarżenie o przyjęcie łapówki posłanki Małgorzaty Ostrowskiej (SLD). Donosiliśmy o kuriozalnej sprawie wszczętej przeciwko doktorowi Wojciechowi Serwatce za to, że pomógł policji w przyłapaniu na gorącym uczynku lekarza, który brał za zabiegi łapówki. To tylko najbardziej widowiskowe poczynania krakowskich śledczych.
Zdaje się, że istnienie dwóch porządków prawnych nikomu poza nami nie przeszkadza. Jego ofiary zazwyczaj mają mniej pieniędzy i siły przebicia niż Grzegorz Ślak. Piszą pisma, skargi i petycje, na które nikt nie zwraca uwagi. Niektórzy – jak policjant Stanisław Rakowski z Włocławka – wybierają samobójstwo. Jak gorszy pieniądz wypiera lepszy, tak „krakowska” sprawiedliwość wypiera praworządność, powoli rozprzestrzeniając się na cały kraj.
Z zaciekawieniem czekamy, czy naprawdę spłynie akt oskarżenia przeciw Ślakowi i urzędnikom skarbowym jako grupie przestępczej i co w nim będzie.
ANDRZEJ ROZENEK, JOANNA SKIBNIEWSKA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz