LOT robi wszystko,
żeby upaść.
PLL
LOT w sierpniu tego roku powołał do życia spółkę-córkę. Do ostatniego dnia października
jej prezesem był Rafał Szalc, dwudziestoparoletni asystent prezesa PLL LOT.
Nowy Przewoźnik – tak nazywa się to dziecko – pod jednoosobowym przewodnictwem
nowo powołanego prezesa ma być jednak firmą zupełnie niezależną od LOT.
Kapitał zakładowy
spółki wynosi 5 mln zł. Są to pieniądze z LOT, które zresztą w chwilę potem
LOT pożyczył od spółki, bo to taniej niż w banku. Firma będzie także korzystać
z samolotów latających dotychczas pod szyldem niebieskiego żurawia. Dostanie
5 Boeingów 737 oraz po 4 załogi do każdego z nich. W sumie około 50 doświadczonych
pilotów. Przeszkolenie każdego z nich to mniej więcej 70 tys. dolarów. Floty
przekazanej Nowemu Przewoźnikowi LOT obecnie nie będzie uzupełniał.
Nowa spółka lotnicza,
poza lotami niskokosztowymi, będzie prowadzić również loty czarterowe, które
zdaniem szefów LOT były nierentowne. Od 1 listopada LOT zlikwidował więc czartery
przekazując ich wykonywanie swojemu nowemu dziecku. Nowy Przewoźnik jednak na
razie sobie nie polata, bowiem do tej pory nie zdołał uzyskać potrzebnych koncesji,
a bez nich nie może nawet pokołować po lotnisku.
– Mamy nadzieję,
że do końca roku otrzymamy potrzebne pozwolenia – mówi Izabela Bogus rzecznik
prasowy Nowego Przewoźnika.
Do tego czasu
przewozy czarterowe będzie wykonywać... LOT na zlecenie swojej nowej spółki.
Tyle że od 1 listopada nie ma już działu HC (dział czarterów); kilkudziesięciu
pracowników dostało wypowiedzenia.
Polskie niebo
robi się bardzo ciasne. Obecnie lata po nim pięć lub sześć innych niskokosztowych
linii. Niektóre proponują loty nawet za 1 zł do wybranego kraju europejskiego.
Doświadczenie pokazuje, że firmy te nie żyją długo, prawdopodobnie niektóre
z nich nie przetrwają zimy. Powołana przez LOT spółka ma prowadzić taką samą
działalność jak wiele nowo powstałych tanich firm lotniczych. Oprócz tego Nowy
Przewoźnik ma wykonywać przeloty czarterowe nie dające wielkich pieniędzy. To
wszystko nie rokuje powodzenia. Ile PLL LOT będzie musiał dokładać, żeby firma
się utrzymała? Nieoficjalnie powiedziano, że przez co najmniej rok rodzic będzie
pomagał swojemu dziecku. Obecnie LOT prowadzi szkolenia stewardes zatrudnionych
przez Nowego Przewoźnika (choć własne, doświadczone zwalnia).
Jaki jest interes
w tworzeniu nowej firmy, która prędzej czy później stanie się konkurencją spółki-matki?
Po co LOT-owi spółka-córka, do której trzeba będzie dopłacać, żeby nie zdechła?
I kto wreszcie odpowiada za skandaliczny bałagan przy tworzeniu Nowego Przewoźnika?
Pytamy o to, bo przecież LOT to państwowa firma, a jej problemy oznaczają konieczność
wywalenia szmalu z państwowej kasy. Czyli naszej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz