czwartek, 28 lutego 2013

Nietykalni (NIE, 44/2009)

W Polsce prokurator był bezkarny, jest bezkarny, będzie bezkarny. I żadne ustawy tego nie zmienią.


Dużo było krzyku przy ustawie oddzielającej prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości.
– To efekt ziobryzmu. Gdyby w kraju było normalnie, gdyby minister sprawiedliwości nie wykorzystywał prokuratury do swoich politycznych celów, pewnie nie byłoby potrzeby robienia rewolucji – mówi Ryszard Kalisz. – A tak to paskudztwo wgryzło się w nasz wymiar sprawiedliwości i trzeba było coś z tym zrobić.
Czy to paskudztwo to tylko wynik ziobrowych metod, czy może jest to instytucja chora od lat? Nikt nie jest zainteresowany tym, żeby prokuratura działała zgodnie z prawem.
Nie ma bata na proroka
Co w Polsce może prokurator? Wszystko. Co można zrobić prokuratorowi? Nic. Jaką odpowiedzialność ponosi prokurator za popełnione błędy? Żadnej. Jak można ukarać prokuratora za niesłuszne zatrzymanie, areszt, postawienie w stan oskarżenia? Nijak.
Dostajemy dziesiątki listów od zdesperowanych więźniów, którzy proszą o ratunek, bo prokurator oskarża ich o coś, czego nigdy nie zrobili. O dziwo dowody na ich niewinność bywają niezbite. Ale prokurator nie chce ich widzieć. Słyszymy i piszemy o tym, jak ludzie siedzą po kilka lat w areszcie tymczasowym za... wyłudzenie VAT. Gdy wychodzą zniszczeni fizycznie i psychicznie, pozbawieni majątków i dobrego imienia, prokurator wnioskujący o areszt pozostaje bezkarny. Gdy my, podatnicy, płacimy odszkodowania za niesłuszny areszt, prokurator w najlepsze odbiera swoją pensję i nie ponosi żadnej odpowiedzialności finansowej. Wielokrotnie piszemy o tym, jak prokuratorzy wymyślają przestępstwa, nie mając na to żadnych dowodów. A potem po to, by zatrzymani przyznali się do winy, stosują szantaż. Albo biorą zakładników. Aresztują żonę, matkę, dziecko zatrzymanego. Bo mogą mataczyć – argumentują w każdej sprawie.
Niewinnie oskarżeni latami dochodzą sprawiedliwości. Gdy zostają uniewinnieni przed sądem, nikt nie ściga prokuratora, który niesłusznie ich oskarżył.


Ileż jest w więzieniach samobójczych śmierci? A ile z nich to skutek niesłusznych aresztów... Za śmierć zagłodzonego Rumuna odpowiedziały władze więzienia. Prokurator, który niesłusznie wsadził go za kraty, nadal pracuje w krakowskiej prokuraturze i nadal podejmuje decyzje procesowe.
Czy ta rzeczywistość może się zmienić wraz z nowelizacją ustawy o prokuraturze nadającej jej samodzielność?
– Temu, co dzieje się w polskiej prokuraturze, bardzo sprzyjał klimat ziobryzmu. Areszty wydobywcze, niesłuszne oskarżenia, pokazowe zatrzymania. Ale tego nie da się zmienić nowelizacją ustawy – mówi prof. Jan Widacki. – Należy wprowadzić nadzór nad prowadzonymi postępowaniami. Najlepiej w sądzie, bo solidarność w środowisku korporacyjnym jest ogromna.
Pozbawić prokuratora immunitetu może jedynie sąd dyscyplinarny. Potocznie zwany „sądem kolesiów”. Na palcach można policzyć decyzje o uchyleniu immunitetu. Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów „Ad Vocem” broni każdego prokuratora. Może dlatego, że jego prezesem jest Małgorzata Bednarek – pomazaniec Zbigniewa Ziobry, bohaterka naszych artykułów.
Zbuntowane żaboty
– Nowelizacja ustawy daje mniejszy wpływ ministerstwa na postępowania prokuratorskie, ale powoduje większą odpowiedzialność za każdą sprawę prokuratora prowadzącego – mówi Ryszard Kalisz.
Dlatego zlikwidowano Prokuraturę Krajową. Lewica chciała zlikwidować jeszcze prokuratury apelacyjne. Niestety, bunt prokuratorów dotarł do posłów. Wykorzystali swoje wpływy w partiach politycznych, a posłowie się ugięli.
– To źle wróży na przyszłość – rzuca prof. Jan Widacki. – To ma być przykład odpolitycznienia prokuratury?
Prokurator prowadzący sprawę będzie niezależnie prowadził postępowanie. Jego przełożony będzie musiał każdą swoją sugestię procesową lub każdą próbę zmiany decyzji prokuratora prowadzącego podać na piśmie i dołączyć do akt.
– To spowoduje, że przełożony nie będzie mógł potajemnie wpływać na postępowanie w konkretnej sprawie – zapewnia Kalisz.
Nawet jeśli nikt mu nic złego nie narzuci, to nikt go nie skontroluje.
Prof. Piotr Kruszyński, dyrektor Instytutu Prawa Karnego UW:
– To dobrze, że już prokurator generalny nie jest jednocześnie ministrem sprawiedliwości, ale niedobrze, że prokuratorzy pozostają bez indywidualnej kontroli. To, co się dzieje w prokuraturach, to patologia i zmiana ustawy może być przyczynkiem do zmiany tej sytuacji. Posłowie muszą jednak chcieć...
Prof. Kruszyński od lat pracuje nad projektem powołania jednostki nadzorującej prokuratorów. Musi być ona ramieniem sądu, bo kontrola prokuratorów przez prokuratorów jest i będzie farsą. W swoim projekcie proponuje powołanie sędziego śledczego, który miałby kontrolę merytoryczną nad postępowaniami.
– Nazwa jest nieistotna – podkreśla profesor. – Wiadomo, że musi to być obiektywna instytucja, a taką nie jest prokuratura – strona w procesie.
Jego projekt ustawy o powołaniu takiej instytucji leży w Sejmie od... lipca 2008 r.
Prezent dla Kaczyńskiego
„Przyjęte w ustawie rozwiązania prowadzą do powstania kolejnej prawniczej korporacji zawodowej, tym razem jednak wyposażonej w potężne instrumentarium władzy publicznej, a pozostającej poza realną, bieżącą kontrolą władz państwa” – stwierdził Lecz Kaczyński.
Muszę zgodzić się z opinią prezydenta. W znowelizowanej ustawie pojawia się gremium kontrolujące pracę prokuratury. Krajowa Rada Prokuratury składająca się z 25 członków. Ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, przedstawiciela prezydenta, czterech posłów, dwóch senatorów, prokuratora wojskowego, prokuratora IPN, trzech prokuratorów wybranych przez prokuratora generalnego oraz jedenastu prokuratorów z prokuratur apelacyjnych. Gdzie tu niezależność i brak stronniczości? Przecież to prawie sami prokuratorzy.
Na początku tego roku prof. Zbigniew Hołda, wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, powiedział, że patologia i zła praca prokuratury nie wynika z tego, że minister i prokurator generalny to ta sama osoba (...), to wynika z przyzwolenia na brak moralności tych, którzy na straży prawa powinni stać, a nagminnie je naruszają.
– Wszystko zależy od pierwszego prokuratora generalnego – mówi Jan Widacki. – Musi zostać wybrany kompetentny, apolityczny, doświadczony sędzia. Powinien orzekać co najmniej od pięciu lat, wtedy wiadomo, że nie zajmował się polityką. Wówczas jest szansa na unormowanie tej prokuratorskiej samowoli.
Tymczasem posłowie zrobili Lechowi Kaczyńskiemu prezent. To on będzie wybierał nowego prokuratora generalnego. Co prawda otrzyma dwie kandydatury, ale już dziś żaden doświadczony i uczciwy sędzia nie chce brać tej funkcji. Natomiast bardzo palą się do niej prokuratorzy.

Pierwszy kandydat na prokuratora generalnego to obecny prokurator krajowy Edward Zalewski, drugą zainteresowaną jest Ewa Koj z katowickiego IPN, pogromczyni Jaruzelskiego i zwłok gen. Sikorskiego.
Jeśli pozostaną te dwie kandydatury, prezydent wybierze sobie bliższą, czyli Koj. A wtedy w prokuraturze może być tylko gorzej.
•••
– Widziała pani, ile jest godzin poświęconych różnym gałęziom prawa na zajęciach z aplikacji prokuratorskiej? – spytał mnie sędzia warszawskiego sądu okręgowe go. – Na przy­kład z prawa gospodarczego mają dosłownie parę godzin. Oni są po prostu niedouczeni...
Ignorant mający władzę staje się niebezpieczny.


JOANNA SKIBNIEWSKA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz