wtorek, 26 lutego 2013

Z LOT-u nie ma odlotu (NIE, 44/2004)

Skompromitowani byli szefowie upadającego PLL LOT nadal pełnią wysokie funkcje w lotnictwie cywilnym. Utracili zaufanie publiczne i zaufanie rządu, ale dobre posady zachowali.
 
W styczniu 2002 r. rozpadł się sojusz Qualiflyer Group, do którego przystąpiły PLL LOT. Sojusz kiepski, bo polskim liniom nie udały się plany restrukturyzacji finansowej. Udawało się natomiast członkom ówczesnego zarządu ciągnąć od szwajcarskiego sojusznika ciężkie pieniądze na swoje prywatne konta. Siedmiu z nich, w tym prezes spółki Jan Litwiński, na podstawie umów z 2000 r. o świadczeniu usług konsultingowych otrzymało do września 2001 r. łącznie 1,067 mln franków szwajcarskich. Ponadto ówczesny prezes na podstawie odrębnej umowy otrzymywał od stycznia 2000 r. do września 2001 r. 15 tys. franków szwajcarskich miesięcznie na prywatne konto w Szwajcarii za kierowanie Komitetem Produktowym sojuszu Qualiflyer.
Kiedy ten szwindel wyszedł jednak na jaw, LOT zajęła się Najwyższa Izba Kontroli, a skompromitowanymi członkami zarządu inne władze. Jan Litwiński sam zrezygnował z funkcji prezesa, reszta członków zarządu (Piotr Ikanowicz – w zarządzie od momentu powstania spółki, czyli od 4 czerwca 1998 r., i Marek Rymkiewicz – w zarządzie od 6 czerwca 2001 r.) została odwołana, a minister skarbu grzmiał, że zarząd LOT stracił jego oraz publiczne zaufanie.
30 kwietnia 2003 r. Piotr Ikanowicz i Marek Rymkiewicz za działanie na szkodę polskich linii pożegnali się z udziałem w zarządzie PLL LOT S.A. Nie rozstali się jednak z firmą. Ikanowicz, osoba niegodna zaufania... pełni funkcję dyrektora pionu finansów w PLL LOT. Jest LOT-owskim VIP-em i podejmuje strategiczne decyzje finansowe w spółce. Marek Rymkiewicz teraz jest dyrektorem sprzedaży LOT na Amerykę.
Z siódemki działających na szkodę LOT i pobierających za to wynagrodzenie we frankach szwajcarskich pozostało jeszcze pięciu:
Bogdan Papis – obecnie jest prezesem należącej do PLL LOT spółki – Lot Autoserwis (LAS).
Zbigniew Lesiecki – to teraz dyrektor Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze.
Marek Sidor – po aferze związał się z Urzędem Lotnictwa Cywilnego, gdzie jest prezesem.
Wiesław Bachorski – był i jest kapitanem Boeinga B-767, w zarządzie zasiadał bardzo krótko (6 czerwca 2001 r. – 20 listopada 2001 r.). Nie stał się więc wystarczająco „swój”, by zasiąść na dyrektorskim stołku.
Jan Litwiński – były prezes LOT, teraz założył własną firmę lotniczą Air Polonia, ale nadal wystarczy jeden jego telefon by LOT „pożyczył” samolot albo oddelegował do Air Polonii personel pokładowy.
Obecny prezes Marek Grabarek nigdy przedtem nie kierował tak dużą firmą. Prawie dwa lata siedział w Radzie Nadzorczej PLL LOT. Za rządów Rymkiewicza, Ikanowicza i Litwińskiego nadzorował ich.
Jeden z pracowników LOT powiedział obrazowo, że choć teraz siedzą na innych gałęziach, to jednak jest to to samo drzewo i te same wróble, które żywią się tym samym ziarnem.

1 komentarz:

  1. Szanowna Pani, bardzo proszę o uaktualnienie artykułu. Nie wszystkie wymienione osoby były "skompromitowane". Członkowie zarządu świadczyli usługi dla innego członka sojuszu na podstawie legalnych zleceń i umów i otrzymywali uzgodnione wynagrodzenie za dodatkową pracę, którą wykonali. Poza niechlubnymi wyjątkami, które Pani słusznie piętnuje, legalnie rozliczyli się ze swoich przychodów z polskim US. Wobec nich nie zostało nawet wszczęte żadne postępowanie, bo wszystko odbyło się całkowicie legalnie i nazywanie tego "działaniem na szkodę LOT" i "szwindlem" w odniesieniu do wszystkich wymienianych osób to grube nadużycie.

    OdpowiedzUsuń