czwartek, 28 lutego 2013

Udupiony (NIE, 47/209)

Za chamstwo, podrywanie i pracę u prezydenta Krakowa – 2 lata bez wyroku.Jest rozdygotany. Pierwszy raz od wielu miesięcy siada przy stoliku z kimś spoza krat. 

Jan Tajster
Dotychczas miał widzenia tylko przez pleksę i telefon. Jak groźny przestępca.
Chudy, wyraźnie schorowany.
– Pani też przyszła mi dokopać, jak wszyscy?
Jan Tajster, dyrektor Zarządu Dróg i Transportu w Krakowie, został zatrzymany na ulicy w drodze do pracy. Miało być widowiskowo. Potem zarzuty i szybki areszt. Żeby nie mataczył.
Prokurator Wojciech Nowak postawił mu 43 zarzuty. Prawie wszystkie dotyczą naruszenia prawa pracy. Bo Tajster lubił rzucać kurwami. Z każdego opieprzania pracownika przez Tajstera prokurator zrobił zarzut. Poza tym dyrektor znieważył strażników miejskich. Kazał im się pocałować w dupę, jak chcieli mu wlepić mandat. Podobnie potraktował pracowników Państwowej Inspekcji Pracy, których uznał za imbecyli. Zarzucono mu także doprowadzenie pracownicy ZDiK do czynności seksualnej (była wtedy jego kochanką, czemu ona nie zaprzecza) i oczywiście korupcję. Prokuratura utrzymuje, że krakowska firma Budostal-5 w zamian za wygrane przetargi w mieście miała mu zbudować dom. Poza tym przyjął korzyść majątkową. Jako dowód zatrzymano plastykowe długopisy i miarkę z logo firmy.
Najważniejszym grzechem Tajstera jest jednak to, że był wieloletnim pracownikiem prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.
 

Powiedz coś na Majchrowskiego, będziesz wolny
Krakowskie media nie zostawiały suchej nitki na Tajsterze. Prokuratura krakowska właśnie rozpracowywała „układ krakowski”, co miało być największym sukcesem Zbigniewa Ziobry. Jan Tajster miał zaś być kluczową postacią układu. Kierował i nadzorował najważniejsze inwestycje miejskie. Remont Rynku Głównego, Małego Rynku i budowę stadionu Wisły.
– Niedługo po zatrzymaniu prokurator Nowak zaproponował mi układ – mówi Tajster. – Dostanę zawiasy i wyjdę z aresztu, jeśli będę zeznawał przeciwko Majchrowskiemu.
Prokuratorowi chodziło przede wszystkim o remont Rynku Głównego. Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego Andrzej Żbik, zainspirowany przez wicewojewodę Andrzeja Muchę (PiS), złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy tym remoncie. Teraz trzeba było znaleźć dowody. Tajster jednak uparcie twierdził, że Majchrowski żadnych przekrętów nie robił. Pozostał więc w areszcie. Siedzi już prawie 2 lata.
 

Molestował własną kochankę
Przeciwko Tajsterowi zeznają pracownicy. Mówią, że krzyczał, rzucał mięsem, straszył utratą pracy, a tych, którzy pracowali w nocy przy remoncie, sprawdzał także nocą.
– Tajster był chamem – mówią pracownicy urzędu miejskiego. – Ale za chamstwo na 2 lata do aresztu nie wsadzają.
– Szef siedzi za to, że nie umiał traktować ludzi z szacunkiem – mówi pracownik ZDiK. – Nikt nie chce go bronić, bo napsuł nam krwi, ale dorabianie mu tylu przestępstw to przesada.
Zeznaje także Agnieszka J., jego księgowa. Mówi, że Tajster molestował ją w pracy. Potwierdza to jedna z jej koleżanek, która widziała ją w gabinecie szefa w rozpiętej bluzce.
– To już kpina – mówią pracownicy zarówno urzędu, jak i ZDiK. – Przecież to była jego stała dupa. Po co miał ją molestować?
Agnieszka J. zeznaje, że to były dla niej traumatyczne przeżycia. Mimo to spotykała się z nim jeszcze przez długie miesiące po incydencie w gabinecie.
O tym, że firma Budostal-5 miała budować Tajsterowi dom za friko, mówią pracownicy ZDiK. Ktoś tam słyszał, jak jedna pani drugiej pani opowiadała, że w zamian za to firma wygrywała wszystkie przetargi. Tymczasem przetargi były wielokrotnie badane. Szukano czegokolwiek. Żadnych uchybień nie znaleziono.
– Na wszystko mam rachunki – mówi o budowie swojego domu Jan Tajster. Pokazuje dowody zapłaty za cegły, folię, deski. – Za robotę miałem się rozliczyć po odebraniu budynku – dodaje.
Zatrzymano go przed dokończeniem budowy. Nie zdążył się rozliczyć, jak twierdzi. To samo mówią właściciele Budostalu-5.
Zlecenie budowy prywatnej willi firmie związanej z miejskimi kontraktami było ze strony Tajstera działaniem wysoce nierozważnym i nieetycznym, ale przestępstwem póki co nie jest.
W ciągu prawie dwóch lat aresztu prokurator sukcesywnie zbierał dowody przeciwko Tajsterowi. Dorzucił mu jeszcze przywłaszczenie komputera i przyjęcie zegarka jako łapówki za zatrudnienie córki znajomego. Tymczasem ta pani wygrała konkurs, którego była zresztą jedyną uczestniczką, a zatrzymany zegarek, jak mówi Tajster, to prezent imieninowy czy też urodzinowy. Nowak dorzucił jeszcze wyłudzenie odszkodowania za kolizję drogową wywołaną przez… jego syna. Niby ojciec namówił go do sfingowania wypadku, wszystko obgadał i wziął sobie pieniądze z odszkodowania. Nowak stwierdził, że Tajster jako funkcjonariusz publiczny przyjmował łapówki już w 2003 r. Gdy Tajster zauważył, że wtedy nie pracował i nie był funkcjonariuszem publicznym, prokurator stwierdził, że wszyscy w mieście wiedzieli, że na pewno będzie jakimś dyrektorem, i dawali mu łapówki.
 

Kto z Tajsterem, ten przed sąd
Tajster jest chory na serce. W chwili zatrzymania wymagał operacji przepukliny. O tym, że jego stan zdrowia nie pozwala na przebywanie w celi, pisali nie tylko zwykli lekarze, ale także biegli sądowi. Tymczasem po nieskutecznych przesłuchaniach nakłaniających go do zeznawania przeciwko Majchrowskiemu prokurator Nowak wysłał go do aresztu o zaostrzonym rygorze w Tarnowie. Jak groźnego przestępcę.
Został całkowicie pozbawiony opieki lekarskiej. Kilkakrotnie stracił przytomność. Migotanie przedsionków, niedomykalność zastawek, zagrożenie utraty życia. Stanisław D., lekarz z tarnowskiego aresztu, wzywał do niego karetkę. Napisał też oświadczenie, że Tajster nie może przebywać w areszcie, bo tu nie ma szpitala. Tak rozsierdził tym prokuratora Nowaka, że został oskarżony o pomaganie przestępcy i utrudnianie śledztwa. Lekarz Stanisław D. niedługo stanie pod tym zarzutem przed sądem.
On nigdy nie chronił mojego zdrowia – mówi Tajster. – Wręcz przeciwnie. Nie mogłem się doprosić o zmierzenie ciśnienia raz w tygodniu.
Tajster od wielu miesięcy nie widział bliskich. Każdy, kto prosił o widzenie z nim, natychmiast miał stawiane przez Nowaka zarzuty – utrudnianie śledztwa. Do Tajstera przyjeżdża jego siostrzeniec. Jemu nie można było nic zarzucić, bo mieszka 300 km od Krakowa i z rodziną w zasadzie nie ma kontaktu.
 

Bo inne osoby mataczą
We wnioskach o przedłużenie aresztu prokurator wciąż powołuje się na zagrożenie wysoką karą. Tymczasem naruszanie prawa pracy, mobbing czy molestowanie pracownicy nie tworzą takiego zagrożenia. Zarzut korupcji jest tak cienko udokumentowany, że nie ma na czym go oprzeć. Nowak więc zmienił czynność seksualną na próbę gwałtu. Teraz argument o zagrożeniu surową karą jest już uzasadniony.
Koronnym argumentem prokuratora jest możliwość mataczenia, bo do oskarżonego kierowane były SMS-y od innych osób (sic!) oraz w tym czasie, gdy on był pozbawiony wolności, inne osoby zmieniały dokumenty. W jednym z uzasadnień stwierdził, że Tajster ma na pewno skłonności do mataczenia. Sędziowie bez zmrużenia okiem przedłużali Tajsterowi areszt. Prokurator wciąż powołuje się na wielomiesięczne podsłuchy telefoniczne. Tymczasem w aktach nie ma na nie zgody sądu!
Sędzia Dorota Sośnicka-Gurbiel przy kolejnym wniosku o przedłużenie aresztu podważyła wszystkie argumenty prokuratora Nowaka. Stwierdziła, że zeznania, na które powołuje się prokurator jako wskazujące na przestępczą działalność Tajstera, w ogóle nie istnieją. Wyśmiała dowody winy, które były zwykłymi plotkami i… areszt przedłużyła. Bo może mataczyć.
Zdarzyło się raz, że prokurator nie wystąpił do sądu we właściwym czasie z wnioskiem o przedłużenie aresztu. Tajster i jego rodzina byli pewni, że wreszcie aresztant wróci do domu. Tymczasem ostatniego dnia wystąpił do sądu… dyrektor aresztu z zapytaniem, co zrobić z aresztantem. Sąd przedłużył areszt o 3 miesiące.
 

Gdyby nie brał, toby nie miał
Przez prawie 2 lata odsiadki, Jan Tajster przez chwilę przebywał na wolności. Sędzia Michał Wójcik zamienił areszt na 200 tys. zł kaucji. Rodzina szybko wpłaciła kasę. Tajster od razu poszedł do szpitala, gdzie zoperowano mu przepuklinę. Był w fatalnym stanie. O tym, że jest w szpitalu, poinformował prokuraturę, na co są dokumenty. Prokurator Nowak odwołał się od decyzji sędziego, argumentując, że Tajster wbrew nakazowi prokuratury zmienił miejsce pobytu i on nie mógł go wezwać na przesłuchanie. W uzasadnieniu stwierdził, że Tajster się ukrywał. Zauważył też, że tak szybko wpłacona kaucja jest dowodem na to, że Tajster brał w łapę. Gdyby nie brał, toby tyle nie miał. Wskazał też, że Tajster mataczy, bo na wolności spotkał się… ze swoją córką, która przecież też jest podejrzana o utrudnianie postępowania. Tajstera powtórnie zatrzymano.
Jan Tajster twierdzi, że jest w stanie z każdego zarzutu się wytłumaczyć i na wszystko może przedstawić dowody niewinności. Prokurator tak namotał w aktach, że nikt nie wie, gdzie są dowody winy dyrektora. Wojciech Nowak wyłączył do osobnego rozpatrzenia mobbing, molestowanie i inne drobniejsze zarzuty. Wątki korupcyjne pozostawił w postępowaniu szumnie nazwanym „układ krakowski”. To postępowanie zakończyło się już aktem oskarżenia i sprawa w żółwim tempie toczy się przed krakowskim sądem. W sprawie o molestowanie sąd… zastosował dozór policyjny. Podczas pobytu Tajstera w areszcie!
 

•••
„Układ krakowski” i domniemane przestępstwa Tajstera sądzi sędzia Jarosław Gaberle. Według niego Tajster musi siedzieć w areszcie, dopóki on nie wysłucha wyjaśnień wszystkich oskarżonych. Jest ich jeszcze 14. Przed Tajsterem zatem długi areszt. Być może tylko za to, że był chamem, lubił kobitki i zatrudniał go Jacek Majchrowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz