czwartek, 28 lutego 2013

Sędziowie nie płacą (NIE, 20/2010)


Wymiar sprawiedliwości karze, ale sam jest bezkarny. 
 

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia. Sala rozpraw. Na drzwiach wokanda: 9.30 - prokuratura kontra X - wniosek o przedłużenie aresztu tymczasowego; 9.35 - prokuratura przeciwko Y - wniosek o areszt tymczasowy; 9.40 - prokuratura kontra Z - wniosek o przedłużenie aresztu. Czyjaś wolność warta jest pięciu minut zastanowienia...

Wolni i szybcy
- Nie więcej niż 20 procent sędziów zapoznaje się z aktami sprawy przy wniosku o areszt tymczasowy - mówi mecenas Kazimierz Pawelec, doktor prawa. - Ogromna większość nawet nie słucha argumentów obrony. Decyzja o odebraniu komuś wolności trwa zwykle chwilę. Wystarczy, że prokurator wnioskujący o areszt napisze, że istnieje podejrzenie uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej albo że podejrzany na pewno będzie mataczył. Sąd tego nie sprawdza. Prokurator Aurelia Skiba z Krosna zrobiła z podejrzanego członka zorganizowanej grupy przestępczej. W sądzie mówiła, iż reszta członków grupy jest jeszcze nieznana i trzeba delikwenta zamknąć, to być może ona jeszcze kogoś znajdzie. W Krakowie prokurator Wojciech Nowak zrobił grupę przestępczą z żony i męża, a prokurator Rafał Babiński - z matki i syna. Ten drugi napisał w uzasadnieniu, że podejrzany na pewno będzie mataczył na wolności, bo posiada telefon komórkowy. Nowak zaś uzasadniał w sądzie, że jeden z jego "podopiecznych" będzie utrudniał śledztwo, jeśli się go nie przymknie, bo zna cały Kraków i będzie rozmawiał z ludźmi. Babiński podczas rozprawy o przedłużenie aresztu innej osobie powiedział sądowi, że podejrzany parę dni wcześniej wysłał SMA-a do innego podejrzanego. Gdy obrona udowadniała, że to niemożliwe, bo delikwent siedział, a w posiadaniu tego telefonu był wówczas tylko prokurator Babiński, sąd nawet nie próbował tego sprawdzić. - Prokuratorzy czują się bezkarni, bo sędziowie im na to pozwalają - mówi była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.

Siedzieć za nic
Większość aresztów i innych środków zapobiegawczych stosowanych przez prokuraturę i sądy jest nieuzasadniona. Często postępowania przed sądem kończą się uniewinnieniem oskarżonych. Mnożą się więc wnioski o wysokie odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie i areszt (zgodnie z art. 552 kpk). Prokuratura Generalna nie prowadzi statystyki, ile takich wniosków trafia do sądów cywilnych, ale adwokaci mówią, że na pewno jest ich kilkaset rocznie. Średnie roszczenie to 5 tys. zł za dzień bezzasadnego aresztu. Więcej, jeśli osadzony twierdzi i dowodzi, że stracił zdrowie w więziennej celi, co jest normą. Wielokrotnie pisaliśmy o aresztach trwających 2 albo nawet 3 lata, które po zakończeniu procesów okazywały się środkiem zastosowanym niesłusznie i z naruszeniem praw człowieka. Skutkiem są milionowe odszkodowania dla osadzonych wypłacane przez skarb państwa. Płacą zatem podatnicy. Prokuratorzy, którzy albo odrzucali dowody niewinności, albo wręcz preparowali dowody winy, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności - ani karnej, ani dyscyplinarnej, ani finansowej. Podobnie sędziowie, którzy te areszty klepali bez sprawdzenia, czy dowody przeciwko podejrzanemu są wystarczające do pozbawienia go wolności. Tymczasem zgodnie z przepisami oni wcale nie muszą być bezkarni. Prawo wręcz tego zabrania. Tylko nikt z tych, którzy mają stać na straży praworządności, tego prawa nie stosuje. Dlaczego? - Najwyższy czas postawić to pytanie - mówi Barbara Piwnik. - Pora otwarcie o tym mówić, żeby nie mnożyć krzywdy ludzkiej.

Paragraf na nadgorliwców
Art. 557 kpk mówi, że w razie naprawienia szkody oraz zadośćuczynienia za krzywdę skarb państwa ma roszczenie zwrotne do osób, które swoim bezprawnym działaniem spowodowały niesłuszne skazanie, zastosowanie środka zabezpieczającego, niesłuszne tymczasowe aresztowanie lub zatrzymanie. Adresatem powództwa o zwrot zasądzonej kwoty na rzecz osób bezpodstawnie skazanych czy tymczasowo aresztowanych powinien być sędzia, a przede wszystkim prokurator. Oni podejmują decyzje, które prowadzą do wskazanych w art. 557 kpk rozstrzygnięć. Uprawnionymi do wytoczenia powództwa przeciwko nieuczciwemu prokuratorowi są... prokuratura oraz organ powołany do reprezentowania skarbu państwa. Organem tym jest Prokuratura Generalna. - Po zasądzeniu przez sąd odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie prokurator musi obligatoryjnie zbadać, czy nie zostało ono spowodowane działaniem funkcjonariusza publicznego i w tym przedmiocie wydaje postanowienie, ale zamyka sprawę tylko w tym wypadku, gdy nie dopatrzył się podstaw do wytoczenia powództwa - tłumaczy sędzia Sądu Najwyższego Tomasz Grzegorczyk, autor podręczników prawa. Z analizy danych statystycznych, jakimi dysponuje minister sprawiedliwości, wynika, że od początku 2008 do końca II kwartału 2009 r. prokuratury nie skierowały ani jednego powództwa w trybie art. 557 § 1 i 2 kpk. Wydano 386 postanowień (znacznie mniej niż uzyskane w tym okresie odszkodowania za niesłuszny areszt) na podstawie art. 557 § 2 kpk, ale wyłącznie o braku podstaw do wniesienia powództwa regresowego, tj. zwrotu skarbowi państwa wydatków zawinionych przez prawników. W większości spraw ustalono, że nie zachodzi przesłanka w postaci bezprawnego zachowania osoby, o której mowa w art. 557 § 1 kpk. Czyli mówiąc po ludzku, prokurator kierował do aresztu niewinnego człowieka zawsze zgodnie z prawem... Na marginesie dodamy, że w latach 2006-2007 jedynie Prokuratura Okręgowa w Płocku skierowała 2 pozwy regresowe, które okazały się skuteczne. We wszystkich innych koledzy prokuratorzy trzymali się razem. Okazywali solidarność z partaczami, nadgorliwcami, nieukami i kolegami idącymi na skróty.

Rodzina togowatych
Parę miesięcy przed śmiercią Jerzy Szmajdziński wystąpił z zapytaniem do Ministerstwa Sprawiedliwości, dlaczego art. 557 kpk nie jest stosowany, a manipulujący prawem prokuratorzy pozostają bezkarni. Zapytał o liczbę niesłusznych aresztów, o wysokość odszkodowań i o to, ilu prokuratorów zapłaciło z własnej kieszeni za zniszczenie komuś życia. Na pytanie odpowiedzi nie dostał, natomiast podsekretarz stanu Zbigniew Wrona stwierdził, że art. 557 kpk... jest trudny do zrozumienia: Dostrzegając trudności w praktycznym stosowaniu przepisu art. 557 kpk oraz skomplikowane zagadnienia natury cywilistycznej, a także rosnącą liczbę i zakres zobowiązań odszkodowawczych Skarbu Państwa, w Ministerstwie Sprawiedliwości podjęto prace legislacyjne mające na celu nowelizację przepisów art. 557-558 kpk. Jednocześnie złożoność przedmiotowej materii oraz daleko idąca odmienność poglądów wymagają pogłębionej analizy powyższego zagadnienia w celu doprecyzowania i uzupełnienia obowiązujących regulacji o nowe przesłanki umożliwiające egzekwowanie odpowiedzialności regresowej. Należy przy tym również pamiętać o niezawisłości sędziowskiej, wymagającej zagwarantowania sędziom orzekającym o środkach zapobiegawczych, zabezpieczających lub o skazaniu niezbędnej autonomii orzeczniczej, jak również zapewnienia określonych standardów i warunków wykonywania ustawowych obowiązków przez prokuratora i innych funkcjonariuszy publicznych, którzy w sposób nieskrępowany powinni realizować swoje zadania. Okazuje się, że już w 2006 r. posłanka Beata Sawicka wnosiła interpelację i podobne zapytanie do ministra. Dowiedziała się, że począwszy od IV kwartału 2003 r. do sierpnia 2005 r. prokuratorzy przeprowadzili ok. 100 postępowań wyjaśniających, mających na celu dochodzenie roszczeń zwrotnych, o których mowa wart. 557 § I kpk. Wyniki tych postępowań nie dały podstaw do wytoczenia przez prokuratora powództw regresowych. Także w 2006 r. rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski występował z podobnym zapytaniem i żądaniem ścigania prokuratorów. I co? Dostał odpowiedź od ministra Zbigniewa Ziobry, że nie uzgodniono, kto ma reprezentować skarb państwa w tych postępowaniach... - Prokuratura Generalna nie tylko może, ale wręcz nie powinna czekać na decyzję prokuratora i wytoczyć powództwo wcześniej, jak również przyłączyć się do procesu na zasadach postępowania cywilnego - komentuje sędzia Grzegorczyk. Ile razy Prokuratura Generalna ścigała prokuratora za niesłuszny areszt? Ani razu. Funkcjonariusze państwa mający stosować prawo sami je łamią.

Tak ma zostać
Stowarzyszenie Prokuratorów Rzeczpospolitej Polskiej wystosowało list otwarty do Ministerstwa Sprawiedliwości. List mówił o niebezpieczeństwach, jakie czyhają na wspaniałych funkcjonariuszy publicznych poprzez stosowanie art. 557 kpk. Stowarzyszenie jest przerażone, że wzrasta liczba i wysokość kwot wypłacanych odszkodowań. Poza tym zauważa, że udowodnienie, iż prokurator zastosował niesłuszny areszt, jest niezwykle proste. I co wtedy? O konsekwencjach takiego orzeczenia dla bytu prokuratora i jego rodziny lepiej nawet nie wspominać - pisał przedstawiciel stowarzyszenia Bolesław Kurzępa. Ciekawe, czy prokuratorzy ze stowarzyszenia z podobną troską odnosili się do ofiar ich beztroskich poczynań, myśleli o dzieciach i małżonkach, często pozostających bez środków do życia? Czy tego rodzaju zagrożenia można de legę lata uniknąć? - pyta stowarzyszenie. - Wyobraźmy sobie przypadek uniewinnienia jednego z oskarżonych w głośnych ostatnio procesach gospodarczych, który przedstawi żądanie zasądzenia na jego rzecz wielomilionowego odszkodowania, a następnie po jego uznaniu i wypłaceniu Skarb Państwa skieruje swoje roszczenie np. przeciwko prokuratorowi prowadzącemu w tej sprawie śledztwo. Jest to sytuacja o tyle realna, że w sporej części spraw gospodarczych najpierw ma miejsce zwrot akt do prokuratury, zaś późniejsze relacje prasowe czy telewizyjne wskazywały, że główną przyczyną uniewinnienia oskarżonego były ewidentne błędy postępowania przygotowawczego. (...) Jedynym rozwiązaniem wydaje się być wprowadzenie obowiązkowego ubezpieczenia prokuratorów od odpowiedzialności cywilnej z tytułu wykonywanych obowiązków służbowych. Tyle że im żadne ubezpieczenie nie jest potrzebne. Ich gwarancją są koledzy, którzy na pewno nie dopatrzą się bezprawnego działania u kumpli nieudaczni? ków i manipulantów. W każdym razie prokuratura jako instytucja nie powinna ubezpieczać swoich pracowników, bo to by znaczyło gwarantowanie im nieponoszenia odpowiedzialności. Niechaj prokuratorzy lubiący naginać prawo sami ubezpieczają się od następstw swego hobby. - Za 10, 15 lat koło historii się odwróci i ci, którzy dziś wsadzają, mogą być wsadzani - mówi Barbara Piwnik. - Trochę pokory. Tyle krzyczy się o wypełnieniu testamentu ofiar ze Smoleńska. To wypełnijcie prośbę Szmajdzińskiego o ściganie tych, którzy współtworzą bezprawie. ?
Art. 263 kpk § 3. Łączny okres stosowania tymczasowego aresztowania do chwili wydania pierwszego wyroku przez sąd pierwszej instancji nie może przekroczyć 2 lat. Ponad 1000 osób w Polsce przebywa w tymczasowym areszcie już ponad 2 lata, a Polska przegrała do tej pory 36 spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu właśnie ze względu na zbyt długie tymczasowe aresztowanie. Dwa razy tyle - za niesłuszne stosowanie aresztów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz