środa, 27 lutego 2013

Cycek dla królewny (NIE, 09/2008)

Do czytania w turbulencji.
PLL LOT był zawsze dobrym kąskiem. Choć nieźle zadłużony, to wciąż przewoźnik narodowy o ogromnych możliwościach. Każda ekipa przy władzy obsadza zarząd swoimi ludźmi. Co mądrzejsze ekipy zostawiały przynajmniej kilku fachowców. Ale nie PiS.
Pisowski zarząd wyrzucił wszystkich tych pracowników, którzy nie byli z ich bajki. Ostatnio dobrze poinformowani politycy mówią, że tym razem 28 lutego wyleci cały pisowski komplet prezesów i dyrektorów. Trzeba więc w biegu podpisać kontrakty.
* * *
PLL LOT wydaje dwa pisemka pokładowe – „Kaleidoscope” i „Wings”. Wydaje je nie ponosząc kosztów, ale otrzymując ustalony procent z zysków wydawców. Wydawcą „Kaleidoscope” jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o., zaś „Wings” – Business Consulting and Media. Są to gazetki branżowe, utrzymujące się z reklam.
Dotychczas były to periodyki skierowane do pasażerów – stosunkowo poważne, stabilne, prezentujące całkiem dostojną markę. Wydawane były przez duże i znane wydawnictwa. Miały ciekawą formę graficzną i doświadczony zespół dziennikarski. W ostatnim roku dzięki reklamodawcom przynosiły coraz wyższe dochody, szczególnie „Kaleidoscope”.
Piotr Samson, obecny dyrektor biura marketingu i produktu PLL LOT, w latach 2000–2002 był dyrektorem do spraw marketingu wydawnictwa Business Press, ówczesnego wydawcy „Kaleidoscope”. Po wygranych wyborach przez PO Samson zaczął mówić o konieczności zmian w „Kaleidoscope” i „Wings” oraz ogłoszeniu konkursu na nowego wydawcę. W listopadzie ogłoszono konkurs.
* * *
Warunki konkursu były jasne – duże doświadczone wydawnictwa, których podstawowym zakresem działania jest wydawanie gazet. Oferenci mieli przedstawić koncepcję merytoryczną pisma, projekt graficzny, projekt umowy finansowej. Wydawnictwa musiały też przedstawić dotychczasowe dokonania, duże projekty wydawnicze oraz status prawny i finansowy. Dopisano również, że intencją LOT jest to, aby wydawca rozważył zatrudnienie obecnej redakcji „Kaleidoscope”.
Do konkursu przystąpiło 16 oferentów. Między innymi Edipresse Polska, Media Profil, Agora, Bauer, Bonnier Business, Newman – czyli duże, poważne wydawnictwa. Znalazła się też maleńka Agencja Wydawniczo-Reklamowa Kava Kava. W chwili ogłoszenia konkursu powtarzano sobie z ust do ust, że wygra... Kava Kava. Wygrała – wbrew wcześniej ogłaszanym warunkom. Kava Kava nie mogła przedstawić ani dotychczasowych dokonań na tym rynku, bo ich nie miała, nie mogła przedstawić dużych projektów ani nawet pochwalić się możliwościami finansowymi. Jeszcze niedawno firma nie miała nawet strony internetowej. Nie mogła nawet pokazać odpisu z KRS, bo w krajowym rejestrze... nie ma takiej firmy. Kava Kava jest spółką cywilną o niewielkich dochodach rocznych, ale ma ogromny atut – Celestynę Król, córkę Marka Króla z „Wprost”.
Tygodnik „Wprost” popierał i popiera PiS, a Jarosława Kaczyńskiego wybrał w Człowiekiem Roku 2005.
* * *
– Firma Kava Kava przedstawiła doskonałą ofertę merytoryczną – mówi Wojciech Kądziołka, rzecznik PLL LOT, przewodniczący komisji konkursowej na pisemka pokładowe. – Wspaniałe portfolio, a jej oferta finansowa zapewnia, że zyski LOT wzrosną o 100 proc. Poza tym ma nowatorską koncepcję.
Kądziołka mówił mi to wszystko będąc na urlopie. Podobno jeździł na nartach na tym samym austriackim stoku, na którym szusowali też Celestyna Król i jej narzeczony. Ale to pewnie przypadek...
Nowatorstwo propozycji Kava Kava polega na tym, że gazeta czytana normalnie będzie pisana po polsku, a czytana od tyłu – po angielsku. Kava Kava nie zatrudni dotychczasowego zespołu redakcyjnego. Poprzedni wydawca musi ich zwolnić, wypłacić odprawy. Na pytanie, dlaczego narodowy przewoźnik podpisał umowę z firmą, która jest małą spółką cywilną bez doświadczenia na rynku wydawniczym, Kądziołka nie potrafił odpowiedzieć. Sprawiał wrażenie zdziwionego. Kądziołka nie był zdziwiony, gdy zapytałam, czy podstawowym kryterium wyboru nie jest przypadkiem nazwisko Król.
– To nie ma żadnego znaczenia. Pani Celestyna Król będzie sekretarzem redakcji – podsumował.
Umowę podpisano na 5 lat (do tej pory podpisywano na 3 lata) i podobno jest tak skonstruowana, że przyszłe władze LOT będą miały spore trudności, gdyby chciały ją zerwać.
* * *
Pisowskie władze LOT się spieszą. Parę dni temu jeden z szefów LOT próbował podpisać kontrakt na prawie 10 mln zł na oprogramowanie. Bez przetargu, bo już nie ma czasu. Rada nadzorcza po raz kolejny nie przyjęła projektu budżetu przedstawionego przez LOT-owski zarząd. Spółka-córka – Centralwings – przyniosła w minionym roku 57 mln zł strat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz