środa, 27 lutego 2013

Listy Wałęsy (NIE, 2/2005)

W roku wyborów prezydenckich publikujemy dowody na to, że w poprzednich wyborach Lechowi Wałęsie fałszowano poparcie.
 
Na 99 procent wystartuję w najbliższych wyborach prezydenckich – straszy były Wałęsa („Co z tą Polską?”, telewizja Polsat, połowa października 2004 r.).
Pięć lat temu Wałęsa też startował. Głosowało na niego 178 590 dorosłych Polaków, czyli 1,01 proc. elektoratu. – Czarne jest czarne, białe jest białe – mówił w Warszawie, gdzie oficjalnie rozpoczął swoją trzecią kampanię prezydencką. Efektowna oprawa, kwiaty, baloniki, prezentacja hasła i plakatu, owacje wypełnionego członkami Chrześcijańskiej Demokracji III RP Teatru Polskiego – tak początek kampanii opisywała „Rzeczpospolita”. Lech Wałęsa zapowiada, że będzie nazywał rzeczy po imieniu. Będzie mówił prawdę, bo prawda zawsze zwycięży.
Ani przed pięciu laty, ani nigdy potem Wałęsa nie ujawnił i nie nazwał po imieniu tego, co robili jego ludzie z podpisami popierającymi jego kandydaturę w wyborach – fałszowali je. Dziś my to ujawniamy.
Zabawnie brzmiały w końcu listopada 2004 r. słowa Wałęsy w Kijowie, gdzie pojechał wspierać pomarańczową rewolucję. Na prośbę Wiktora Juszczenki (Od pana i od państwa polskiego oczekujemy nieuznawania sfałszowanych wyników wyborów) Wielki Elektryk i laureat pokojowego Nobla odparł: Całe życie walczyłem o podobne ideały. Czyżby?

* * *

Mamy przeszło 100 arkuszy, na każdym po 15 nazwisk z adresem, numerem PESEL i podpisem. Większość list z poparciem niezbędnym, aby móc kandydować na prezydenta, jest wypełniona tym samym pismem: duże, okrągłe litery, pochylone w prawo, dosyć niewyraźne. Jest też inny charakter pisma: małe, niekształtne, niewprawnie pisane literki. Dziwnie podobne podpisy. Zresztą sami spójrzcie na reprodukowany fragment list z danymi oraz podpisami rzekomych zwolenników Wałęsy. Czy macie choć cień wątpliwości, że listy zostały sporządzone jedną ręką, a podpisy sfałszowane? (patrz reprodukcje)
Rozmawiamy z wyborcami, którzy w roku 2000 mieli popierać Wałęsę.
Janina Majchrzak z Dopiewca: – Ja się podpisywałam na Wałęsę? Gdzie tam! To podrobione, ja się nie podpisywałam.
– Nic takiego nie pamiętam – mówi Łukasz Badowski z Witkowa. Ktoś podpisał się za niego, i to przekręcając nazwisko, bo nie nazwiskiem Badowski, lecz Badkowski.
Jerzy Przybysz z Poznania: – Musiałbym być kompletnie pijany, żeby popierać Wałęsę.
– Nie – krótko odpowiada Bernadetta Nowak z Poznania.
– Tam są nasze adresy, podpisy i numery PESEL? – pytają zdumieni państwo Raduchowie z Poznania. Na liście sfałszowano podpisy całej rodziny.
Na listach jest też sporo adresów fikcyjnych, które nie istnieją w rzeczywistości.

* * *
Listy wspierające Wałęsę trafiły do naszej redakcji z Poznania. Anonimowy informator zapewnił nas, że podpisy fałszowano na polecenie Piotra Dwornickiego, wiceprzewodniczącego Chrześcijańskiej Demokracji III Rzeczpospolitej Polskiej, szefa partii w Wielkopolsce.
Partii o tej nazwie już nie ma. Założył ją w roku 1998 r. sam Wałęsa – miała być polską chadecją na wzór włoskiej czy niemieckiej. Była zapleczem organizacyjnym Wałęsy w wyborach prezydenckich w roku 2000. Przestała istnieć w rok po wyborach. Decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie Chrześcijańską Demokrację III RP wykreślono z ewidencji partii politycznych, bo za późno złożyła sprawozdanie finansowe, zresztą wątpliwe i niekompletne. Sąd wyznaczył likwidatora – Piotra Dwornickiego z Poznania.
* * *
Dwornicki to poznaniak, były wykładowca Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, prezes uczelnianego AZS. Młody prawicowiec, któremu nie udało się zrobić kariery u boku Wałęsy.
– Nie może mieć pani tych list – mówi dziś Dwornicki. – To ktoś zrobił specjalnie. Z ostatniego miejsca pracy odchodziłem w złej atmosferze, w AZS zostawiłem swoje dokumenty partyjne, ktoś się do nich dostał, żeby mi zaszkodzić. To sabotaż!
– Do wypełniania list Dwornicki zatrudniał różnych ludzi – mówi ktoś, kto pamięta, jak przed pięciu laty zdobywano poparcie dla Wałęsy. – Głównie sekretarkę, ale zdarzało się, że i pracownika ochrony. Proszę zwrócić uwagę, że większość nazwisk należy do młodych ludzi. Przeważa rocznik 1980 i 1981. A Dwornicki, jako działacz studencki, miał dostęp do danych absolutoryjnych...
* * *
Nie mamy pewności, że podpisy na listach z poparciem były fałszowane na polecenie albo przynajmniej za wiedzą Lecha Wałęsy. Być może była to inicjatywa nadgorliwego działacza, który chciał zapunktować u Wielkiego Elektryka. Biorąc pod uwagę to, że minęło pięć lat, a Wałęsie te podpisy pomogły jak umarłemu kadzidło, dziś można by było zlekceważyć fałszerstwa.
Wspominamy o nich z powodów wychowawczych. Wałek ma pełną gębę frazesów o uczciwości, a tymczasem listy z poparciem jego kandydatury powstały w oszukańczy sposób. Wałek oburza się na fałszerstwa wyborcze na Ukrainie, a sam z nich korzystał. Posłanka Renata Beger z Samoobrony odpowiada przed sądem za namawianie do podrabiania podpisów swoich zwolenników, a podrabiano również podpisy z poparciem dla takiej ikony jak historyczny przywódca „Solidarności”, który celebrować będzie w roli nieposzlakowanego bohatera 25-lecie tego związku. Gdy Wałęsa w tym roku – jak zapowiada – zdecyduje się na udział w wyborach prezydenckich, radzimy, żeby patrzeć mu na ręce. Uważniej niż dotychczas.

1 komentarz:

  1. Ten artykuł to same bzdury. Autorka podaje, że na listach poparcia Lecha Wałęsy w wyborach w 2000 r. przeważały osoby z rocznika 1980 i 1981 (czyli osoby 19 i 20 - letnie) i że ich nazwiska pochodzą z danych absolutoryjnych... W 2000 r. funkcjonowały jeszcze polskim szkolnictwie wyższym wyłącznie studia jednolite 5 - letnie i aby przystąpić do absolutorium trzeba było znaleźć się na końcówce 5 roku. Czyli do absolutorium przystępowały osoby, które były w wieku 24 lat. Jak widać autorka artykułu próbowała stworzyć fikcyjny obraz przestępstwa, ale pogubiła się w realiach.

    OdpowiedzUsuń