niedziela, 29 grudnia 2013

Z żebra ZIOBRY (NIE Nr 48/2013)


Jarosław Duś – dobry ziobrysta to emerytowany ziobrysta.

Były bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry jest gotów wsadzić własnego ojca do więzienia, aby ratować Andrzeja Seremeta.
W zeszłym miesiącu Jarosław Duś, 37-letni prokurator w stanie spoczynku, złożył doniesienie do Prokuratury Generalnej na swojego ojca. Z miłości do Andrzeja Seremeta, który pozostał wierny ideałom Ziobry. Duś napisał, że jego ojciec walczy od lat z mafią sądowo-prokuratorską i właśnie kupił strzelbę, po to by zabić prokuratora generalnego. Życie Andrzeja Seremeta jest w ogromnym niebezpieczeństwie – obawia się prokuratora.
Wszczęto dochodzenie. Przeszukanie domu ojca jednak niewiele wniosło do sprawy, bo strzelby nie znaleziono. Duś napisał więc skargę na policję, że szukano stronniczo, a śmiercionośna broń musi tam być. Samego ojca trzeba zaś jak najszybciej zamknąć w areszcie. Sprawa w toku.

Niebo

Przypomnijmy karierę prokuratora do spraw specjalnych.
Był rok 2006.
– Nazywam się Jarosław Duś. Jestem prokuratorem rejonowym w Inowrocławiu. – Przed prokuratorem apelacyjnym w Gdańsku stanął młody człowiek w garniturze. W ręku miał „Rzeczpospolitą”. Machał gazetą i wskazywał na artykuł ze zdjęciem, z którego uśmiechał się ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. – Napisałem o nim artykuł. Pochlebny. Chciałem się dowiedzieć, kiedy w związku z tym awansuję.
Choć afekt do Ziobry był wtedy na liście priorytetów prawie każdego prokuratora, to jednak apelacyjny z Gdańska trochę się zdziwił. I delikatnie, jak tylko umiał, spuścił specjalistę od laurek na drzewo.
Duś nie odpuszczał. Napisał do gabinetu politycznego Ziobry. Zapewnił, że jest zafascynowany nowym ministrem i chciałby z pełnym oddaniem realizować jego politykę. Nie zwrócono uwagi na prokuratora, ale Duś czekał. Czekając, pisał listy do Ziobry.
Był rok 2007.
Ziobro zwołał naradę swoich przyjaciół w sprawie dr. Garlickiego. Szykowano zatrzymanie i kamery.
– Stawiamy mu zarzut zabójstwa, bo korupcja już się trochę przejadła.
Minister powołał nadzwyczajny zespół prokuratorów do sprawy Garlickiego. Mieli za wszelką cenę szukać dowodów. W zespole pojawił się Duś. Został przeniesiony z Inowrocławia do Warszawy. Wreszcie był ważny. Przedstawiano go jako prawą rękę Ziobry.
Duś jeździł do Berlina do biegłego, który stwierdził, wbrew opinii polskich biegłych, że Garlicki doprowadził do śmierci pacjenta.
Niedługo potem pojawiła się w mediach kolejna sztandarowa sprawa Ziobry – przeciek o akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Janusz Kaczmarek, Konrad Kornatowski, Ryszard Krauze i Jaromir Netzel – tuzy polityki i gospodarki. Duś stawiał im zarzuty. Przesłuchiwał przez kilkadziesiąt godzin. Przywoził do prokuratury o trzeciej w nocy. Zgłosił się na ochotnika, aby przeszukać mieszkanie Krauzego. Krauze gra w tenisa, a ja chciałem zobaczyć, jak wygląda mieszkanie człowieka, który jest miłośnikiem tenisa – zeznał w prokuraturze w Rzeszowie. Latał śmigłowcem, gdy zatrzymywano Netzla i Kornatowskiego.
– Jak w „Szklanej pułapce” – opowiadał potem.
Aż pewnego dnia Ziobro odszedł, przestało rządzić PiS, a wszystkie jego czołowe afery upadły. Na dzień przed odejściem Ziobry zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking za oddaną służbę awansował Dusia z prokuratora rejonowego na okręgowego. Duś pojechał do Bydgoszczy.

Piekło

W kraju atmosfera polityczna nie sprzyjała ziobrystom. Zaczęła pracę sejmowa komisja do spraw nacisków. Przed komisją stanął też Duś. Na pytanie, czy istniały naciski ze strony Ziobrowego ministerstwa, odpowiedział stanowczo, że nie.
– Ale teraz są – rzucił.
Miało miejsce pewne zdarzenie w 2007 r., które w pewien sposób wiąże się z moim udziałem w sprawie przeciwko panom Kaczmarkowi oraz Kornatowskiemu. (…) 19 października 2007 r. w Inowrocławiu odbyłem rozmowę z panem Andrzejem Burzyńskim, prokuratorem rejonowym w Inowrocławiu. Pan Burzyński przekazał mi, że zostało zawarte nieformalne porozumienie pomiędzy prokuratorem okręgowym w Bydgoszczy, panem Andrzejem Kiedrowiczem i jego podwładnymi, którego celem jest znęcanie się psychiczne nade mną po zakończeniu okresu delegowania mnie do wykonywania obowiązków służbowych w Prokuraturze Okręgowej wWarszawie – opowiadał.
Było mu ciężko, bywało, że płakał. W Bydgoszczy czuł się szykanowany. Z końcem lutego 2008 r. rozpocząłem pracę w Bydgoszczy i ku mojemu zaskoczeniu część słów pana prokuratora Burzyńskiego zaczęła się ziszczać. Ponieważ, tak jak mi powiedział w październiku, że po przyjściu będę mobbingowany, dostanę najgorszy sprzęt, okazało się, że zostałem posadzony w piwnicy budynku prokuratury okręgowej przy ul. Zamoyskiego. Pokój wyposażony był m.in.w niesprawny fotel, z którego 10 marca, czyli mniej więcej po dwóch, trzech tygodniach spadłem. Fotel był wyposażony w takie małe kółka na dole, przy czym kilku kółek nie było. Nie utrzymałem równowagi, uderzyłem głową o ścianę.
Prokurator Duś pokazał komisji zaświadczenie z ZUS-u stwierdzające 5-procentowy uszczerbek na zdrowiu po upadku z krzesła. Zaznaczył, że może dojść do sytuacji, iż nie będzie pamiętał pewnych wydarzeń. Komisja odebrała mu głos i uznała, że należy go przesłuchać w obecności psychologa.

Zamach

Wszczęto dochodzenie w sprawie ataku lub zamachu na życie prokuratora. Elbląscy prokuratorzy stwierdzili jednak, że przestępstwa nie było. Ani mobbingu, ani zamachu… Znaleziono inne fotele z zepsutymi kółkami. W podobnych warunkach pracowało tam 10 osób, w tym siedmiu prokuratorów. Okazało się też, że Duś nie był przesadnie obciążany pracą, prowadził 4 niezbyt skomplikowane sprawy. Biegli lekarze stwierdzili, że uderzenie nie było silne, nie pozostawiło bowiem żadnych śladów na zdrowiu.
Duś łatwo się nie poddawał. Utrzymywał, że stracił pamięć i wymaga teraz specjalnej opieki. Niech mnie zbada doktor z San Diego – wnioskował do sądu. – Sam prosiłem np. biegłego zNiemiec, by wydał opinię w sprawie rolnika spod Sieradza. Okazuje się, że zamach na życie i utrudnianie go to szeroko zakrojona akcja.
Kółka to niejedyny przykład. Chodzi o oszustwo dokonane przez mechanika samochodowego zatrudnionego w autoryzowanym serwisie. Otóż miał on – jak wynika ze słów prokuratora – wymienić mu w samochodzie dobrze działającą część i skasować za to 102 zł.
Po kilku miesiącach przełożeni przymusowo wysłali Dusia na urlop. To także była szykana i atak. Duś zajmował się wtedy niezwykle ważną sprawą – fotoradarami we wsi Kęsowo. Chodziło o mandaty i bałagan w dokumentach policyjnych. Chciał przesłuchać Niesiołowskiego i Rapackiego, bo byli zamieszani w sprawę. Przełożeni mu jednak nie uwierzyli.
20 lipca 2012 r. Krajowa Rada Prokuratury przychyliła się do wniosku bydgoskiego prokuratora okręgowego Piotra Grzegorka o przeniesienie Jarosława Dusia w stan spoczynku, czyli na prokuratorską emeryturę.

Prokurator forever

Na ścianie w piwnicy bydgoskiej prokuratury, czyli w pokoju Dusia, wisiało wiele pamiątkowych dokumentów potwierdzających uczestnictwo w seminariach, pielgrzymkach na Jasną Górę, poświadczenie pracy w niemieckiej prokuraturze. I zdjęcie Zbigniewa Ziobry. Jest też od niego list z listopada 2007 r. Były minister gratuluje w nim osiągnięć i nagradza prokuratora kwotą 10 tys. zł.
Przez najbliższe 30 lat Duś będzie pobierał uposażenie w wysokości trzech czwartych pensji prokuratora prokuratury okręgowej.

1 komentarz: