środa, 10 kwietnia 2013

Bandyta minus noga (NIE 13/2013, 22.III.2013)


Policja nie jest od tego, aby dokonywać linczu. Nawet na przestępcach.
Kazali ściągnąć mi buty, założyli mi worek na głowę i kazali się położyć na podłodze, bili mnie pałką i kopali, między innymi po wcześniej skręconej nodze, kazali uklęknąć, kopali i bili pałką po stopach, mocno ścisnąłem pośladki, bo chcieli mi włożyć pałkę... To fragment zeznań jednego z nastolatków zatrzymanych przez wrocławską policję. Zeznania dotyczą tych, którzy powinni stać na straży prawa - policjantów. Katowanie odbywało się na komisariacie przy ul. Jaworowej we Wrocławiu. Przy pełnej wiedzy Prokuratury Rejonowej Wrocław-Krzyki.

I

Było ich trzech. Patryk, Tomek i Rysiek. Dwaj bracia i kuzyn. Dopiero co poczuli dorosłość. 18 lat. Tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego napadli tamtego gościa. Znali małolata. Od razu się przyznali.
Postawa samego napadniętego też mocno zastanawia. Przed sądem powiedział, że policjanci kazali mu zeznawać, tak jak im pasowało. Nie chciałem składać żadnego doniesienia, nic takiego się nie stało, ale policjant powiedział, ze jak nie zeznam tak jak on chce, to nie odzyskam swojej własności.
W prokuraturze było tak samo. Powiedział, że nie ma żadnych pretensji do sprawców, że nie chce sprawy, ale prokurator nie słuchał i przepisał do protokołu te złożone wcześniej podyktowane przez policjanta zeznania. Prokurator zaznaczył, że jeśli zechce je zmienić, pożałuje.
I choć sprawa wydawałaby się prosta, jest czarne i białe, źli i dobrzy, to najprawdopodobniej najbardziej poszkodowanym w tej sprawie jest jeden ze sprawców.


II

Wszyscy trzej, Patryk, Tomek i Rysiek M., po policyjnym przesłuchaniu wyglądali jak sina, opuchnięta śliwka. Byli po prostu skatowani. W takim stanie stanęli przed wrocławskim sądem na posiedzeniu w sprawie zastosowania aresztu. Zarówno prokurator, jak i sędzia widzieli obrażenia nastolatków. Tym bardziej że błagali o lekarza i o to, by kto inny ich konwojował do aresztu. Obok bowiem stali ci, którzy ich tak pobili. Mówili o bestialskim traktowaniu przez funkcjonariuszy. Fakt pobicia oskarżonego przez funkcjonariuszy policji wykonujących czynności, z użyciem białych gumowych pałek z ołowiem w środku został zgłoszony już do protokołu posiedzenia aresztowego - napisał obrońca chłopaków. W licznych protokołach z posiedzeń sądu młodzi mężczyźni opowiadali sędziemu i prokuratorowi, jak byli bici. Nikt nie zareagował. Padło nawet z ust sędziego, że skoro oni kogoś pobili, to i ich pobito...
Oskarżonym nie została udzielona żadna pomoc medyczna, jakiej wówczas wymagali, a również później w warunkach izolacyjnych, w których pozostawali w toku postępowania, nie zostało podjęte jakiekolwiek leczenie, pomimo licznych próśb i wniosków w tym zakresie. Odniesione obrażenia wobec braku interwencji medycznej już spowodowały daleko idące skutki dla stanu zdrowia Patryka M.
Patryk M. podczas posiedzenia sądu był nie tylko posiniaczony i pokrwawiony, ale także nie mógł stanąć na nogdze. Wił się z bólu. Błagał o pomoc lekarza.
Noga była wykrzywiona, spuchnięta i zdeformowana. Bo najprawdopodobniej policjanci mu ją złamali. Dlaczego najprawdopodobniej? Przecież nie trudno ustalić, czy noga była złamana. Nietrudno, pod warunkiem że wykona się stosowne badania lekarskie. Choć od tych zdarzeń minęło już 9 miesięcy, ani sam zatrzymany, ani jego rodzice, ani też obrońca nie mogą doprosić się diagnozy. Rodzice błagali o przeprowadzenie badań na ich koszt, jeśli jest to jakiś problem dla prokuratury i zakładu karnego. Bez reakcji. A noga już się zdążyła krzywo zrosnąć. Jest zdeformowana, opuchnięta, z siniejącymi palcami. Obecnie już nie boli. Chłopak stracił czucie w stopie.

 III

Młodzi napastnicy zostali ukarani. Nie tylko poprzez policyjne manto. Dostali w lutym tego roku po 3 lata. Jeden pół roku więcej. Dwóch wypuszczono z aresztu tymczasowego. Mają czekać na wezwanie do zakładu karnego. Trzeci został. Który? Ten, którego tak skatowano. Dlaczego został w pudle? Powodów merytorycznych nie ma. Jego sytuacja procesowa jest dokładnie taka sama jak jego dwóch kolegów. Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku nie odniósł się w żaden szczególny sposób do osoby Patryka M. ani do pozostałych, uznając, że czyny każdego z oskarżonych charakteryzował taki sam stopień społecznej szkodliwości. Areszt akurat w tym jednym tylko wypadku jest więc kompletnie niezrozumiały. Chłopak siedzi. Asesor Anna Presz z prokuratury rejonowej bardzo utrudniała też widzenia. Po co to wszystko? Bo rodzice zobaczyliby, co się dzieje z jego nogą. Chłopak nie wychodzi z aresztu, bo na wolności natychmiast poszedłby do szpitala, gdzie bez żadnych wątpliwości stwierdzono by, że ktoś zrobił z niego kalekę. Poza tym zeznaje przeciwko policjantom i wskazuje na brak reakcji, a wręcz aprobatę ze strony prokuratora. Powinien więc ponieść karę.

IV

Zapytaliśmy prokuraturę.
1. Czy prawdą jest, że Patrykowi M. i Tomaszowi M. odmówiono wykonania badań lekarskich w związku z rzekomym pobiciem przez funkcjonariuszy policji, a dodatkowo nie zdiagnozowano Patryka M. pomimo takiej potrzeby?
2. Jeśli tak, to dlaczego, jeśli nie, to co uczyniono w sprawie udokumentowania obrażeń ciała zatrzymanych?
3. Czy prokuratura prowadzi obecnie postępowanie wyjaśniające odnośnie ewentualnego pobicia ww. oskarżonych?
4. W jakich okolicznościach doszło do obrażeń ciała i uszkodzenia nogi u Patryka M.?

Odpowiedzi na powyższe pytania nie otrzymaliśmy. Prokuratura nie czyta ze zrozumieniem.
Postępowanie przeciwko Ryszardowi M., Tomaszowi M. i Patrykowi M. prowadziła Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia-Krzyki-Zachód. Postępowanie to zakończone zostało skierowaniem w dniu 22 października 2012r. aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków,Wydział II Karny. Całą trójkę oskarżono o dokonanie napadu rabunkowego na szkodę Alana Ch. (sprawcy kopali pokrzywdzonego po całym ciele) oraz o miłowanie rozboju na szkodę Roberta Ł. (w tym przypadku sprawcy także kopali pokrzywdzonego). (...) Wyrokiem w/w Sądu z dnia 14 lutego 2013r. uznano oskarżonych za winnych zarzucanych im czynów.
Odnośnie sprawy o sygnaturze 2 Ds. 239/12/S Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia-Fabryczna informuję, iż postępowanie to dotyczy przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Komisariatu Policji Wrocław - Krzyki oraz służbę zdrowia Aresztu Śledczego we Wrocławiu wobec Patryka, Tomasza i Ryszarda M., to jest czynu z art. 231 par. 1 kk. Śledztwo jest obecnie w toku. Z uwagi na dobro postępowania obecnie żadnych szczegółów ujawnić nie mogę.


Napisała rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus. Informacja, że sprawcy kopali pokrzywdzonego, ma być jak widać odpowiedzią na zadane przez nas pytania. Na zasadzie - kopali, to i byli kopani.
W prokuraturze w Oleśnicy już toczyło się postępowanie przeciwko funkcjonariuszom Pawłowi Z. i Łukaszowi Sz. Umorzono. Poszkodowani, jako skazani bandyci, byli niewiarygodni. Obrażeń doznali wcześniej. Funkcjonariusze policji złożyli spójne zeznania.

V

 Patryk M. siedzi i czeka na badania. Lekarz więzienny pisze, że chłopak czeka na konsultację ortopedyczną. I na bandaż elastyczny... Konsultacja nie jest pilna - zapewnia na piśmie więzienny medyk. A w ogóle od kwietnia będzie go rehabilitował.
Rodzice próbują wyciągnąć chłopaka chociaż na chwilę, żeby można go było zbadać. Tym bardziej że ortopedzi, z którymi się konsultowali, mówią, że może dojść do martwicy, a wtedy pozostaje tylko amputacja nogi. Piszą prośbę za prośbą o zwolnienie z aresztu. Bezskutecznie. Nie dostają nawet uzasadnienia sędziowskiej decyzji. Nie, bo nie. A przyczyna trzymania go w areszcie wydaje się jedna. Wyjdzie na jaw, kto robi z zatrzymanego kalekę.

Joanna Skibniewska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz